środa, 29 stycznia 2014

Akcja żółta wstążka


Przeglądając psie funpage na facebooku, natknęłam się na fajną inicjatywę (na profilu Szkoły Baron z Łodzi). Żółta wstążka na smyczy lub obroży psa. Oznacza ona, żeby inne pieski i ludzie nie podchodzili do takiego delikwenta. Czworonóg z żółtą wstążeczką potrzebuje więcej przestrzeni. 
Przyczyny "naznaczenia" pupila mogą być różne:
  • niedawno przebyty zabieg,
  • rehabilitacja,
  • niechęć do innych osobników tego samego gatunku,
  • choroba,
  • starość (niektóre starsze pieski, nie mają siły, ani chęci na zabawę),
  • kontuzja,
  • traumatyczne przeżycia z udziałem ludzi,
  • niedyspozycja u suczki (po prostu cieczka),
  • kwaranntanna (chociaż wtedy pies nie powinnien wogóle przebywać na terenie gdzie są inne czworonogi),
  • aspołeczne nastawienie właściciela psa do innych osobników swojego gatunku;) znam takie kurioza..., - to oczywiście żart, nie o to chodzi w tej akcji.

Zakładając wstążeczkę dajemy do zrozumienia innym opiekunom psów, że prosimy o to, żeby przypilnowali swoje czworonogi i nie podchodzili do nas. My natomiast nie musimy się tłumaczyć co pieskowi się stało. Czasem ludzie z życzliwości pytają dlaczego piesek np. kuleje, ale w sytuacji, gdy to pytanie słyszy się 4 razy dziennie, siedem dni w tygodniu czasem zdarza się, że po prostu nie chce się nam odpowiadać. Wiem coś o tym. Homerek u schyłku swojego życia miał liczne dolegliwości i mimo, że jestem jednostką raczej społeczną, miałam czasami dość tych pytań.
Problem jest często z ludźmi, którzy podchodzą i próbują przekonać do siebie psa po przejściach. Byłam świadkiem, gdy moja koleżanka prosiła, żeby nie podchodzić do jej psa, że boi się ludzi. E, tam... zawsze się znalazł jakiś domorosły "zaklinacz psów", który chciał udowodnić, że ma rękę do psów. Z reguły kończyło się tak, że psiak był tak przerażony, że nie chciał przyjść nawet do swojej właścicielki.
Myślę, że ta żółta wstążeczka mogłaby rozwiązać wiele problemów. Oczywiście na początku wszyscy by pytali po co to "udziwnienie" i trzeba by cierpliwie opowiadać, że to taka inicjatywa itd. Ale im więcej osób się o tym dowie, tym lepiej, więc trzeba "zacisnąć" zęby i tłumaczyć. Na moim profilu zamieściłam więcej informacji, o tym przedsięwzięciu.


Bardzo proszę moich czytelników o komentarze (umieszczajcie je tam gdzie jest Wam wygodnie pod postem, na facebooku). Marzy mi się, żeby mój blog był bardziej interaktywny. Jeżeli macie propozycję tematu, dajcie znać. Udostepniajcie wpisy, które Waszym zdaniem są ciekawe lub dotyczą ważnych spraw. 


sobota, 25 stycznia 2014

Mity dotyczące psów

Dzisiaj napiszę o rzeczach, które mnie irytują. Chodzi o powielanie dziwnych teorii przez opiekunów czworonogów i zwykłych śmiertelników.
Pierwsza z nich dotyczy nauki szczeniąt. Nie wiem skąd się to wzięło, ale dużo osób uważa, że psa można zacząć wychowywać, gdy skończy 6 miesięcy. 12-tygodniowe szczenię ma w pełni rozwinięte wszystkie zmysły i już wtedy, a nawet wcześniej można rozpocząć naukę komend. Oczywiście małego pieska nie można przemęczać, sesje powinny być krótkie, a nauka musi mieć formę zabawy. I pamiętajmy musimy być cierpliwi i nie wolno psa karcić, tylko nagradzać za zachowania pożądane. Storm wychodząc na pierwszy spacer po kwarantannie (14 tygodni), znał komendy: przywołania, siad i zostaw. Z resztą na wczesne wychowanie Storma miała wpływ pani hodowczyni, 11-tygodniowy szczeniak umiał się załatwiać na specjalną matę (oczywiście zdarzały się wpadki :)). Ostatnio spotkałam 4-miesięcznego pieska, którego rozpierała energia. Właściciel pieska oznajmił mi, że nie może go spuścić ze smyczy, bo na razie cytuje "jest młody, głupi i się nie słucha". Z obserwacji wiem, że maluch wychodzi tylko na smyczy i spacery ograniczają się tylko do okrążenia bloku. A wystarczyłoby iść z małym gamoniem tam gdzie można go spokojnie puścić luzem (daleko od jezdni najlepiej na teren ogrodzony). Piesek by się wybiegał, spotkał inne czworonogi, a przy okazji mógłby nauczyć się, że to on ma się pilnować właściciela. Inny przykład: pani z 3-miesięcznym labradorem, która spacerując po parku, nie spuszczała pupila ze smyczy, żeby się nie pobrudził. Zabraniała mu też kontaktu z innymi psami. Teraz czworonóg jest już dorosłym psem, który w dalszym ciągu chodzi na smyczy, bo reaguje agresją na każdego napotkanego samca swojego gatunku. Może byłoby inaczej, gdyby jako szczeniak nauczył się zachowań socjalnych w stosunku do innych czworonogów.
Storm jako podrostek brykający po parku


Następny mit: "suczka przynajmniej raz w życiu musi urodzić, bo w przeciwnym razie będzie miała ropomacicze". To bzdura, która ma wpływ na rosnącą bezdomność wśród psów. Ludzie tak sobie bezmyślnie rozmnażają psy i produkują szczenięta, które później lądują na  ulicy i w schroniskach. Najskuteczniejszą metodą zabezpieczenia suczki przed ropomaciczem jest sterylizacja. W swoim życiu spotkałam wiele suczek, których właściciele nie chcieli sterylizować. Z reguły kończyło się na tym, że sunia była sterylizowana w momencie jak już była chora. W niektórych przypadkach było za późno. Oczywiście nie zawsze tak jest, są również psie dziewczynki, które nie są wysterylizowane i są zdrowe.

A teraz bzdura wymyślona przez pseudohodowców: "ten szczeniak nie ma rodowodu, bo był ostatni z miotu". Nie ma już takiego prawa, ustawa ta została zmieniona ponad 20 lat temu. Każdy szczeniak po rodowodowych rodzicach z uprawnieniami hodowlanymi, dostaje metrykę. Właściciel szczeniaka może na podstawie metryki wyrobić rodowód w lokalnym oddziale Związku Kynologicznego, ale nie musi – to jego prywatna sprawa. W sytuacji, gdy hodowca deklaruje, że rodzice szczeniąt mają rodowody, ale one same już nie mają prawa do rodowodu, może to oznaczać, że rodzice nie spełniają warunków hodowlanych (np. mają choroby, które mogą przekazywać potomstwu).

czwartek, 23 stycznia 2014

Psiokrwiodawcy

Ostatni post wzbudził małe kontrowersje. Wolicie często sami oddać krew niż narażać na przykrości swoich czteronożnych przyjaciół. Sama to dobrze rozumiem. Nie nakłaniam nikogo do tego, aby oddawał krew do jakiejś instytucji. Zależy mi na tym, żebyście mieli świadomość tego, że może się zdarzyć sytuacja, w której to Wasz psiak będzie potrzebował pomocy tego rodzaju. Zapewne dla niektórych z Was 500 zł to nie jest jakaś astronomiczna kwota, ale są wśród nas psiarzy, osoby dla których jest. Nierzadko do kosztów transfuzji dochodzą jeszcze koszty innych zabiegów weterynaryjnych. Dlaczego ten temat jest dla mnie taki ważny? Byłam naocznym świadkiem próby ratowania 4-miesięcznego labradora, który zjadł trutkę na szczury, wyłożoną w parku. Maluchowi były potrzebne 2 transfuzje krwi. Lekarze ratowali go przez 3 tygodnie – nie udało się.
Chciałam zachęcić Was do tego, żebyście stworzyli swoją prywatną listę – bazę znajomych piesków, które mogą oddać krew (pamiętajcie o warunkach, które musza spełniać, są wymienione w poprzednim poście). Popytajcie znajomych z psami, ważne jest to żeby lista miała kilka pozycji, w razie jak jedna osoba nie będzie mogła przyjechać to macie alternatywę i dzwonicie do innych osób. 

 U nas w końcu spadł śnieg :)

wtorek, 21 stycznia 2014

Banki psiej krwi

Jakiś czas temu w programie informacyjnym telewizji Polsat został nadany materiał o akcji oddawania krwi przez psy. Jakiż to był piękny obrazek: zadowoleni właściciele, trochę zestresowane pieski, no ale cel chwalebny. Czworonogi otrzymywały worek karmy i chustkę na szyję. Materiał telewizyjny na prawdę świetnie zmontowany i taki wzruszający. A jak wygląda rzeczywistość, o której twórcy materiału nie wspomnieli. Banki krwi dla psów są instytucjami komercyjnymi. Jeżeli stałoby się coś Waszemu czworonogowi i potrzebna byłaby transfuzja krwi to jedna jednostka krwi (450 ml) kosztuję od 400 zł do 500 zł. Jeżeli myśleliście, że jak pieski oddają swoją krew prawie za darmo, to Wasz pupil otrzyma ten życiodajny płyn bezpłatnie, (no może plus koszty transportu) to jesteście w błędzie. Banki krwi to firmy nastawione na zysk. Oczywiście te instytucje pomagają zwierzętom, ale ta pomoc jest kosztowna. Właściciele psów chorych na hemofilię miesięcznie wydają około 500 zł za transfuzję. Ale jest alternatywa. Można poprosić znajomego właściciela psa (który musi spełniać pewne warunki, które wymienię później) o oddanie krwi. 


Warunki jakie musi spełnić psi dawca:
  • musi być zdrowy,
  • waga około 30 kg, najlepiej powyżej 28 kg (pies może oddać 90 ml krwi na 1 kg ciała),
  • aktualne szczepienia,
  • regularne odrobaczanie,
  • zabezpieczenie przed pasożytami zewnętrznymi (czyli kleszczami i pchłami),
  • wiek od 1 roku do 7 lat,
  • pies musi być w miarę spokojny, chodzi o to, żeby nie odgryzł lekarzowi ręki – pobranie krwi trwa około 30 minut.

Psy mają 8 lub 12 grup krwi (sprawdzałam w różnych źródłach, niektóre podają 8, a inne 12). Przy pierwszej transfuzji krwi nie jest ważna grupa krwi, nie może dojść do konfliktu serologicznego – to wiem na pewno konsultowałam to z lekarzem weterynarii.
Pies może oddać krew raz w miesiącu bez uszczerbku na zdrowiu.



Podziękowania dla Pana Wojciecha Tlustochowicza lekarza weterynarii, za wsparcie merytoryczne. Lecznica Multivet w Krakowie.

niedziela, 19 stycznia 2014

Storm (Actic Storm Z Grodu Hrabiego Malmebury)

Chcę przybliżyć dzisiaj sylwetkę Storma, który teraz leży sobie jak "plan 5-letni" po bardzo wyczerpującym spacerze. Oczywiście wiecie już, że skończył 3 lata i jest labradorem retrieverem. Wiecie również, że jest wesoły, szczęśliwy i pięknie aportuje:). Ale ma też parę unikalnych zachowań, których nie zaobserwowałam u moich poprzednich czworonogów.

Storm wydaje z siebie dźwięk nazwany przez nas – odgłosem oczekiwania. Nie jest to skuczenie, ani szczekanie, ani piszczenie. Jest to odgłos wydawany w momencie czekania na nagrodę. Zauważyłam to jak był 3-miesięcznym szczeniakiem i oczywiście skonsultowałam z lekarzem weterynarii, bo bałam się, że ma problem z oskrzelami. Okazało się, że wszystko w porządku i jest to po prostu odgłos oczekiwania;).
Ciekawe jest to, że Sztormu nigdy nie napije się wody, w której pływa chociażby mały brudek. Ta zasada obowiązuje tyko w domu, bo błotna kałuża w parku z igłami modrzewia, jest bardzo smaczna.

Jest okropną "lizawką". Kiedy był szczeniakiem, musiałam się chować jak smarowałam sobie ręce kremem, bo przybiegał i dokładnie je wylizywał. W lecie siedzieliśmy sobie w kawiarnianym ogródku, podeszła do nas pani kelnerka przyjąć zamówienie. Storm spokojnie sobie leżał. Nagle pani gwałtownie podskoczyła. Tak, tak... pokusa była mocniejsza, nasza "lizawka" nie mogła się oprzeć gołym stopom w klapkach pani kelnerki.



Nowy rysunek autorstwa mojego męża

Uwielbia wykastrowane pieski, nie boi się ich i chętnie się z nimi bawi (pytałam szkoleniowców dlatego tak jest i nie potrafili mi tego jakoś sensownie wytłumaczyć, jeżeli macie jakieś teorię na ten temat to piszcie). Chociaż ma dwóch kumpli, którzy nie są wykastrowani i ich uwielbia. Pozdrawiamy Nerusia i Batmana:).

Nero

Batman

Nie lubi i boi się owadów latających. To oczywiście łatwo wytłumaczyć- pewnie coś go kiedyś użarło. Ale mając 8 miesięcy próbował się bawić z żukiem gnojarzem. Żuk nie zrozumiał intencji Storma i nie chciał się bawić, tylko sobie poszedł.


Sztormu oczywiście uwielbia pływać, ale to tak jak prawie każdy labrador. Raz chciał wyciągnąć rurkę, która wystawała z jeziora. Zdążyłam w porę zareagować i go złapać, bo do nieszczęsnej rurki był przyczepiony nurkujący człowiek.

I jeszcze coś co odróżnia Storma od naszych poprzednich piesków. Do tej pory niczego w domu nie zniszczył, nawet będąc szczeniakiem (mam nadzieję, że pisząc to nie kuszę losu;).


To jest pierwszy piesek, który odpowiedział na facebookowe zaproszenie. Dziękuję Natalii i Boryskowi:)

Wszystkie zdjęcia na blogu są umieszczane za zgodą właścicieli czworonogów 

czwartek, 16 stycznia 2014

Po co Ci pies?


Psa można kupić, albo przygarnąć. Wiem, wiem to takie oczywiste. Ale sam wybór opcji już nie jest taki prosty. Szczeniak, czy dorosły pies. Musimy wziąć pod uwagę szereg bardzo ważnych czynników zależnych i niezależnych od nas. Napiszę coś co może się Wam wydać dziwne. Wybór psa należy też uzależnić od naszego wieku. Osoba w podeszłym wieku nie powinna adoptować szczeniaka, chyba że ma pewność, że po jej odejściu ktoś się zajmie psem.
Wymienię warunki, które według mnie powinien spełniać człowiek by mógł zostać właścicielem psa (oprócz tej oczywistej "oczywistości", że lubi  te czworonogi):
  • Głęboka refleksja i zadanie sobie pytania "po co mi pies?"
  • Świadomość tego, że:
    • pies żyje od 10 do 16 lat (a czasami jeszcze dłużej) i przez ten cały czas trzeba go kochać i zapewnić mu należytą opiekę,
    • pies musi wychodzić na dłuższe spacery i spędzać czas na powietrzu,
    • czasem choruje (są zwierzaki, które zapadają na nieuleczalne choroby z tym problemem właściciele psów też nierzadko muszą się zmierzyć),
    • potrzebna będzie opieka weterynaryjna, która czasami jest kosztowna,
    • nie zawsze będzie uroczym szczeniakiem - kiedyś będzie staruszkiem,
    • czworonogi są z reguły towarzyskie, w związku z tym 12-to godzinne siedzenie w domu samemu jak palec nieszczególnie im służy,
    • pies musi mieć kontakt z innymi przedstawicielami swojego gatunku,
    • życie z psem to nie filmy: Lessie wróć, Zakochany kundel, Biały kieł, 101 dalmatyńczyków,
    • psa nie da się wyłączyć i schować do szafy na czas wakacyjnego urlopu,
    • praca z czworonogiem, żeby go czegoś nauczyć lub oduczyć, to czasem ciężka harówka,
    • biorąc psa na człowieku spoczywa odpowiedzialność za życie żywej, czującej istoty, która jest od niego całkowicie zależna
  • Cierpliwość, żeby podołać wychowaniu pupila,
  • Empatia i chęć uczenia się, żeby zrozumieć co się kotłuje w tej kudłatej głowie. 


Zdjęcia z serii " Chłopaki patrzą w dal i na owce też;)"
















Wiele osób czytając ten wpis, pomyśli sobie: "po co ona to pisze przecież to chyba naturalne, że trzeba się porządnie zastanowić zanim się przygarnie lub kupi psa". Jednak nie dla wszystkich, świadczą o tym przepełnione schroniska dla bezdomnych zwierząt. Według najnowszego raportu NIK-u, w Polsce w schroniskach z powodu złych warunków, umiera co czwarty psiak. Paradoksem jest dla mnie to, że ludzie nie lubiący psów kupują je czy też adoptują, "bo wszyscy we wsi mają psy to ja też muszę". I zamykają to biedne stworzenie w małym kojcu lub przywiązują do budy, karmią "drobionym" (woda, chleb i mleko) lub spleśniałymi odpadkami. Pies żyje sobie we własnych odchodach, bo przecież po co mu sprzątać. Nie lubisz, nie chcesz, nie możesz mieć psa - to go nie bierz.

Zanim kupisz, adoptujesz psa poczytaj jakie masz prawa i obowiązki jako właściciel czworonoga:

http://prawo.legeo.pl/prawo/ustawa-z-dnia-21-sierpnia-1997-r-o-ochronie-zwierzat/rozdzial-2_zwierzeta-domowe/?on=30.07.2013

http://wpolityce.pl/artykuly/72060-horror-w-polskich-schroniskach-to-nie-tylko-skutek-ludzkiego-okrucienstwa-i-braku-kontroli-samorzadow-ale-tez-bezmyslnego-rozmnazania-zwierzat


poniedziałek, 13 stycznia 2014

małaimama: Mała i jej pies

małaimama: Mała i jej pies: Mała kocha psa, pies kocha Małą. Na szczęście moje obawy, które miałam jeszcze w ciąży, nie sprawdziły się. Nasz pies, znaleziony kundelek ...

czwartek, 9 stycznia 2014

Sygnały uspokajające


Psy komunikują się z nami i z innymi osobnikami swojego gatunku za pomocą mowy ciała i pyszczka. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby nam po prostu powiedziały o co chodzi albo pokazały łapą, no ale pies to nie homo sapiens. Dobrze jest się zaznajomić z tymi sygnałami i odpowiednio je interpretować wówczas nasze życie z psami będzie łatwiejsze.
Pisząc ten post korzystałam z następujących publikacji: "Sygnały uspakajające – jak psy unikają konfliktów"; autorstwa Turid Rugaas, "Oczami psa" Alexandra Horowitz, "Pies. Cała prawda" Zula Przybylińska, "Drugi koniec smyczy, Jak kształtować więź z psem" Patricia McConnell, "Pozytywne szkolenie psów" Pamela Dennison.

Odwracanie głowy
W sytuacji, gdy schylamy się nad psem i go obejmujemy, pies informuje nas, że czuje się niezręcznie. Ludzie wymyślili sobie, że psy uwielbiają być przez nich przytulane/obejmowane, a z reguły tak nie jest. Zwierzak często czuje się przytłoczony takim okazywaniem uczuć. Oczywiście są wyjątki od tej zasady...
Oblizywanie nosa
To nie znak, że pies chce nas zjeść, to sygnał, że czuje się zestresowany. Oczywiście nasz pupil oblizuje się także na widok pysznego jedzenia. Spróbujcie zaobserwować w jakich sytuacjach wasz pies się oblizuje – możecie być zaskoczeni np. podczas wizyty w gabinecie weterynaryjnym.
Ziewanie
Nie oznacza znudzenia. To również oznacza stres - pies próbuje nam 
przekazać, że nie czuje się komfortowo lub jest podekscytowany np. wyjściem na spacer.

Inne sygnały świadczące o tym, że pies może być zdenerwowany:
  • ziajanie,
  • kręcenie się w kółko,
  • zatrzymanie się lub zastyganie w bezruchu (w niewygodnej pozycji), 
  • ślinienie się,
  • węszenie,
  • unoszenie łapy (jak w geście podaj łapę),
  • warczenie,
  • skomlenie,
  • gryzienie smyczy,
  • unikanie,
  • zataczanie łuku (chodzenie po półokręgu),
  • jeżenie sierści,
  • wzmożona aktywność ruchowa,
  • nerwowe machanie ogonem,
  • otrząsanie się,
  • odwracanie się tyłem do opiekuna,
  • znakowanie moczem,
  • nadmierne mruganie,
  • drżenie,
  • nagłe wypadanie sierści i wysyp łupieżu,
  • biegunka,
  • zachowania zastępcze np. kopanie dołów, zjadanie trawy albo ziemi
  • przyspieszone tętno i podwyższona temperatura ciała, 
  • utrata apetytu,
  • opuszczenie głowy
  • obnażanie zębów. 

fot. Wojciech Wróbel

Jak uczyć dziecko zachowania w stosunku do psów, jeżeli nie posiada się czworonoga. Można wykorzystać spacer w parku. Podejść do opiekuna psa i zapytać czy dziecko może pogłaskać jego pupila. Pamiętajcie obcy ludzie nie powinni głaskać czworonoga po głowie, to nie jest dla niego szczególnie miłe. Nie wszystkie zwierzaki lubią dotykanie szczególnie przez obcych, dlatego też zawsze pytajcie. Uczcie dzieci wrażliwości i empatii (może to zaowocuje i na starość nie skończycie w domu spokojnej starości;). W sytuacji, gdy dziecko panicznie boi się psów, nie zmuszajcie je do kontaktu z psem.\. Nie pozwalajcie podchodzić pociechom do psów, które są bez opiekuna. Zwracajcie uwagę, gdy dziecko jest niedelikatne, próbuje uderzyć psa lub zrobić mu krzywdę.


Fragment z książki autorstwa Patrici McConnell - Drugi koniec smyczy, jak kształtować więź z psem
"Z moich obserwacji wynika, że największą chęć do obejmowania i głaskania pokrytych futrem zwierząt wszelkiego rodzaju przejawiają dorastające dziewczynki i dzieci obojga płci pomiędzy trzecim a piątym rokiem życia. I, niestety, wśród moich klientów znaczny procent stanowią rodzice, których ukochana córeczka została przestraszona przez psa lub ugryziona, często nawet w twarz (na szczęście ukąszenia te rzadko są mocne i groźne), własnie dlatego, że chwyciła zwierzę w objęcia. Takie zachowanie jest najzupełniej typowe - i ludzie, i małpy uznają je za naturalne. Jednak dla psów jest to jawny, agresywny sposób wyrażania dominacji i oczywiste zagrożenie. Chcę zaznaczyć, że nie biorę w obronę psów, które gryzą. Moje psy są w stanie znieść uściski bez protestu, co najwyżej lekko wykrzywią pysk w grymasie. Ale nie wszystkie psy są tak cierpliwe. Tak jak ludzie mają różne temperamenty i rozmaite doświadczenia, nie należy zatem oczekiwać, ze będą ukrywać swoje właściwe ja pod płaszczykiem dobrego wychowania (nawet nie wszyscy ludzie to potrafią)." 


Jak przygotować dziecko na spotkanie z agresywnym psem bez właściciela/opiekuna? Uczulić je, żeby nie krzyczało, nie robiło gwałtownych ruchów, nie szło wprost na agresywnego psa tylko próbowało spokojnie się wycofać (najlepiej bokiem). Psy są głównie agresywne z powodu lęku. Spokojne wycofanie się może uchronić dziecko przed pogryzieniem. Mam nadzieję, że taka sytuacja się nie zdarzy. Na wszelki wypadek sprawdźcie numery telefonów do miejscowego schroniska dla bezdomnych zwierząt i do staży miejskiej, wpiszcie je sobie do telefonów. Dzwońcie, gdy zauważycie błąkającego się psa, możecie mu w ten sposób uratować życie, a dzieci uchronić przed ewentualnym pogryzieniem.

małaimama: Jak pies "bawi się" w Sylwestra

małaimama: Jak pies "bawi się" w Sylwestra: Przez wiele lat dla naszego psa (kundelka znalezionego ponad 13 lat temu) Sylwester był najgorszą nocą w roku. Tę spędził w mirę na luzie, ...

środa, 8 stycznia 2014

Dziecko i pies część 1



A to taka wisienka na torcie, mój blog ma swojego prywatnego rysownika

Dzieci albo lubią psy albo się ich panicznie boją. W ciągu tych wszystkich lat kiedy to jestem posiadaczem czworonogów spotykałam się z przeróżnymi reakcjami. Parę lat temu, gdy spacerowałam z Homerem, podbiegła do niego dwójka dzieci w wieku 8-10 lat i pacnęła go w tyłek i uciekła. Nawet nie miałam czasu żeby zareagować. Homer był na smyczy i nic sobie z tego pacnięcia nie zrobił. Był bardzo spokojnym psem, ale gdyby się przestraszył mógłby kłapnąć zębami w akcie samoobrony. A potem w mediach byłaby afera, że zły pies pogryzł dzieci wracające ze szkoły. Nie chcę tutaj generalizować i nie twierdzę, że winne są dzieci. Uważam, że winni są zawsze nieodpowiedzialni dorośli. W obu przypadkach, czy to w przypadku pogryzienia dziecka przez psa, czy też gdy dziecko męczy zwierzę. Wydaje mi się, że wszyscy byliśmy świadkami „wesołych” opowieści dziadków i rodziców małoletnich dzieci o tym jak np. pakują małego psa do walizki lub jak to ich pociecha może robić wszystko z psem, a on nie reaguje. A gdzie są wtedy ci dorośli, dlaczego nie zwracają uwagi i pozwalają na takie zachowanie. Psy to żywe stworzenia, a nie zabawki. Słyszymy historie jak to spokojny pies ugryzł dziecko: „jak to się mogło stać on zawsze był taki łagodny”. Pies odpowiednio socjalizowany ugryzie w ostateczności. Wcześniej wysyła sygnały ostrzegawcze: warczenie, odsuwanie się od natręta, ziewanie, uciekanie. Postawmy się w sytuacji zwierzęcia. Jest zmęczone albo chore i chce odpocząć. W tym momencie dziecko zaczyna zabawę np. próbuje po nim skakać, sprawdza czy brzuch jest miękki, co jest w uszach, jak wyglądają zęby. Pies z pewnością warknie i pójdzie na inne miejsce – wysyła sygnał „daj mi spokój”. Jeżeli pociecha nie odpuści lub dorosły nie przerwie "zabawy", pies może zareagować kłapnięciem. Tam gdzie jest dziecko i pies zawsze musi być dorosły.
"Ależ to życie jest ciężkie" 

"No dobra a teraz noga i już jesteś na kanapie"

Wiem o tym z własnego doświadczenia, że dzieci nie robią tego z premedytacją, są ciekawe świata. Sama będąc dzieckiem byłam jak Elwirka. Rodzice nie godzili się na psa, więc wyjeżdżając na wakacje na wieś zawsze znajdowałam sobie czworonożną ofiarę. Przekarmiałam ją, nosiłam na rękach (jeżeli była mniejszych rozmiarów), przytulałam, głaskałam, tresowałam. Po kilku dniach takich przyjemności łagodne dotąd zwierzaki uciekały na mój widok warcząc. A ja nie rozumiałam dlaczego piesek mnie nie lubi, przecież ja tak dobrze się nim opiekowałam. Teraz z perspektywy czasu dziwię się, że nie zostałam dotkliwie pogryziona. To było bardzo dawno temu, ludzie nie mieli takiej świadomości jak teraz i nie było też tylu publikacji z których mogliby się dowiedzieć co robić, aby dziecko było szczęśliwe, a pies nie miał traumy.



Na co dzień nawet te osoby, które nie posiadają czworonogów mają z nimi kontakt. Dlatego też powinni mieć przynajmniej podstawową wiedzę jak postępować z psami i przekazać ją swoim pociechom. W następnym wpisie postaram się te zasady omówić i opiszę parę moich obserwacji na temat relacji dziecko - pies.


sobota, 4 stycznia 2014

Out of control;)


Wczorajszy spacer w parku był moją pedagogiczną porażką. Mój mąż bardzo żałuje, że nie nagrał zaistniałej sytuacji i nie może mnie szantażować;). A było tak...
Storm wpadł do parku jak huragan:) Zachowywał się tak jakby przez dwa miesiące nie był na dłuższym spacerze (z reguły ma dwa dłuższe spacery w ciągu dnia - 2 godziny rano i 1,5 po południu). Przy wejściu do parku namierzył cocker spanielkę i amstafa (bardzo łagodnego), no to pobiegł, trzeba się przywitać. Towarzystwo było miłe, ale życie nie lubi próżni i trzeba szukać nowych wrażeń, może za zakrętem jest coś ciekawszego. I było to znaczy- była, labradorka tak samo narwana jak Storm. Zaczęło się od gonitwy, później trochę flirtu towarzyskiego (czyli skakanie Storma po suczce, ale że nie była zainteresowana, odpuścił sobie ten rodzaj zabawy). Widząc, że właścicielka suczki jest niezadowolona z tego, że Storm pobrudził labradorkę (bawiły się na kretowiskach), próbowałam go odwołać. Dodam jeszcze, że po tym jak trzymałam przez chwilę Storma, suczka zaczęła się tarzać we „wspaniałym” torfowym kretowisku. 




Uznałam, że to koniec zabawy, ale Storm był innego zdania. No więc stoję i wołam psa, próbuję być atrakcyjniejsza od rozbrykanej suni, pokazując mojemu czworonogowi piłeczkę. Podbiegła do mnie labradorka i zabrała piłkę, więc mój wabik znalazł się w niepowołanym pysku:) Na to wszystko właścicielka suczki wyciągnęła piszczącą zabawkę. W tym momencie stałam się dla mojego psa niewidzialna. I tak biegałyśmy z panią wokół naszych psów. W końcu zapięłam smycz mojemu psu, pożegnałam się i oddaliłam. Kiedy podeszłam do mojego męża z rozbrykanym delikwentem, paliły mnie ze wstydu policzki, byłam na siebie wściekła, nie na Storma – to ja dopuściłam do tej sytuacji. Potrafię przyznać się do błędu. Co zrobiłam źle: Wchodząc do parku powinnam skupić jego uwagę na sobie (lub jak to uważają inni zdyscyplinować). Wówczas spacer wygląda całkiem inaczej. Pamiętajmy, musimy wyznaczać pupilowi zasady i granicę, jemu się łatwiej i bezpiecznie żyje, a my odpoczywamy na spacerze i nie jesteśmy w stanie ciągłej irytacji. To wcale nie oznacza, że pies ma być nieszczęśliwy na spacerze, za następnym zakrętem może spotkać sympatycznego czworonoga, który może się pobrudzić.
To spacer dzień wcześniej 
Nie popełnia błędów ten co nic nie robi – to zawsze powtarza moja przyjaciółka. Wychowując psa zdarzają się lepsze i gorsze dni, musimy o tym pamiętać. Victoria Stilwell w swojej książce pt. „Ja albo mój pies” zaznaczyła, że tresując psa czasem jest tak, że robimy jeden krok do przodu, a dwa do tyłu. Pies jest żywym stworzeniem tak jak i my - ludzie, odpiera nasze emocje. Wie, kiedy mamy zły humor, chandrę lub jesteśmy zdenerwowani. Odbieranie złych emocji przez psa nie polega tylko na tym, że przychodzi do nas jak płaczemy, pies odbiera wszystkie nasze uczucia, tylko my nie zawsze to zauważamy. Nasz pupil też może mieć gorszy nastrój, może być rozkojarzony. Wychowując psa starajmy się być konsekwentni, ale nie surowi względem swojego pupila i siebie.


I tak też potrafimy się bawić:)