niedziela, 29 grudnia 2013

Sylwester - jak go przeżyć


Zbliża się Sylwester, a co za tym idzie ogromny stres dla zwierząt. Wystrzały, huki, sztuczne ognie. Co powinniśmy zrobić i jak przygotować psa na Sylwestra. Sugerowałabym w tym okresie wychodzenie z psem wyłącznie na smyczy, nie wiemy w którym momencie i jak blisko coś wystrzeli. Zwierzę w panice może zacząć uciekać, wybiec na jezdnię, albo się zgubić. Jeżeli mamy zwierzaka, który obsesyjnie boi się sylwestrowej nocy, zadbajmy o zapas preparatów na uspokojenie. Kupujcie je w lecznicy dla zwierząt, leki dla ludzi mogą być dla czworonogów niebezpieczne. Z doświadczenia wiem, że uspokajające tabletki dla psów różnie na nie działają. Jest to zależne od masy ciała, wieku i czasem temperamentu. Dlatego ważne jest aby zrobić próbę generalną parę dni przed godziną zero, wtedy upewnimy się czy dawka jest odpowiednia, czy pies nie wymiotuje i czy nie dzieję się nic niepokojącego. Starajmy się nie zostawiać psów samych w sylwestrową noc, jeżeli mamy już plany to poprośmy kogoś z rodziny, znajomych lub sąsiadów żeby zaopiekował się naszym pupilem.
Jakoś daję radę w Sylwestra :)

Jeżeli mamy szczeniaka lub młodego pieska, który będzie pierwszy raz świadkiem hucznej zabawy, nauczmy go jak się nie bać. Jest to bardzo łatwe, my jako wielkie dwunogi w żaden sposób nie możemy reagować na hałas. Opiekunowie psów bardzo często popełniają błąd, głaszcząc i uspokajając zwierzę, gdy się przestraszy. Pies po pewnym czasie zaczyna reagować lękiem na głośne odgłosy bo jest za to nagradzany pieszczotą i dobrym słowem. Przykładowa sytuacja: jesteśmy ze szczeniakiem na spacerze i coś wystrzeli, po prostu nie reagujmy w żaden sposób, zachowujmy się tak jakby to było coś normalnego i zwyczajnego. Dorastające zwierzę musi nauczyć się samo radzić sobie ze stresem. Nie zawsze przy nim jesteśmy. Przykładem może być burza kiedy my jesteśmy poza domem (burzy nie da się tak łatwo przewidzieć jak sylwestrowych wybuchów). Jeżeli wpoimy naszemu pupilowi zdrowe przyzwyczajenia, będzie narażony na stres w mniejszym stopniu. Trudniej jest zmienić zachowania dorosłego psa, ale możemy zastosować taką samą taktykę co do szczeniąt. Nie liczmy jednak na szybkie efekty, potrzeba czasu i determinacji właściciela, aby oduczyć pieska niepożądanych zachowań. Pamiętajmy, pies inaczej odbiera bodźce niż człowiek, to że my będziemy tłumaczyć wystraszonemu pupilowi, że nie ma się czego bać i poklepywać go po plecach wcale mu nie pomoże. Pies to nie dziecko!
Zaobserwowałam jeszcze jeden sposób na zmniejszenie stresu wynikających z dużego natężenia hałasu – drugi pies. Musi być to dobry kumpel naszego czworonoga, który neutralnie reaguje na niepokojące odgłosy. Psy często uczą się przez naśladowanie jeden drugiego. Gdy wystraszony zwierzak zauważy, że jego kolega się nie boi, może dojść do wnioski, że może on też nie musi się aż tak stresować.

Ważne!!!
Na spacerach starajcie się omijać blokowiska. Niektórzy ludzie to idioci i jakiś podchmielony dowcipniś może Wam rzucić petardę czy inne świństwo pod nogi. A to może się skończyć poparzeniem i poważnym uszkodzeniem ciała.


sobota, 28 grudnia 2013

Odrobaczanie szczeniąt


Pisałam ostatnio, że bardzo ważne jest odrobaczanie suczki w ciąży i maluchów. Dzisiaj chcę rozwinąć ten temat. W sytuacji, gdy szczeniaki mają biegunkę, można to zrobić już 17 dniu życia, jeżeli nie ma problemów to mniej więcej w trzecim tygodniu życia, gdy zaczyna się podawać stały pokarm (informację tą uzyskałam od doświadczonego hodowcy psów, Dziękuję Pani Beato). W swoim życiu spotkałam się z trzema pieskami, w przypadku których nie została zastosowana odpowiednia profilaktyka, co wpłynęło bardzo poważnie na ich zdrowie. Saba pies, którego kupili mi rodzice gdy byłam dzieckiem, wymiotowała glistami, które były naprawdę duże. Aż trudno sobie wyobrazić, że w takim małym ciałku może być tyle robali. To odbiło się na zdrowiu Saby, w dorosłym życiu miała problemy z układem pokarmowym, częste biegunki, problem niedowagi. To było z dwadzieścia lat (albo więcej) temu. Nikt nie miał takiej świadomości, nie było literatury na temat hodowli psów, Internetu i tylu lecznic weterynaryjnych. W parę lat później dowiedziałam się jak pasożyty wpływają na organizm szczeniaka. Drugim czworonogiem była suczka, ta została kupiona na Krupówkach jako bernardyn. Piesek jadł, ale nie przybierał na wadze. Pan, który sprzedawał szczeniaki nie miał nawet podstawowej wiedzy na temat hodowli psów. Suczka musiała do końca swojego życia przyjmować leki i być na specjalnej diecie. I co jest mało ważne, nie była również bernardynem. Trzecim pieskiem był bokser, mojej koleżanki, kupiony na giełdzie. Biedaczek do końca swojego życia pokutował za niewiedzę lub niedbalstwo hodowcy. Miał problemy układem pokarmowym i odpornością. Wszystkie te pieski, były uroczymi stworzeniami, ale tak schorowanymi, że aż było żal patrzeć.


"Psy i szczenięta" Andrew Edney, Roger Mugford



Odrobaczajmy szczeniaki, żeby były zdrowe i szczęśliwe

Szczeniaka, którego mamy w domu też powinniśmy regularnie odrobaczać dla jego dobra i zdrowia członków rodziny. Szczególnie, gdy w otoczeniu znajdują się małoletnie dzieci. Ważne jest także sprzątanie odchodów po swoich pupilach. Psich odchodach mogą się znajdować jaja pasożytów. Inne psy głównie młode, które wszędzie wtykają nosy, są mało odporne i szybko mogą stać się żywicielem robali.

środa, 25 grudnia 2013

Wesołych Świąt!!!

Życzę wszystkim wesołych,
 pięknych Świąt, wspaniałych prezentów, samych dobrych dni w nadchodzącym roku!
 
Wszystkim niechcianym i porzuconym czworonogom życzę adopcji przez mądrych, odpowiedzialnych dwunogów
Dwa lata temu przystroiłam Storma na Święta, ale jak widać nie za bardzo mu się podobało, więc już tego nie praktykuję :)

czwartek, 19 grudnia 2013

Przygotowanie otoczenia na przybycie nowego domownika


Podejmując decyzję o adopcji lub kupnie szczeniaka, musimy się na to porządnie przygotować. Zaopatrzyć w wyprawkę. Będą potrzebne dwie miski, posłanko, bezpieczne dla szczeniaka zabawki i gryzaki, podkłady higieniczne (kupujcie te z apteki są tańsze od tych ze sklepów zoologicznych), obroża i smycz, ewentualnie klatka kennelowa (polecam
). Wszystkie pomieszczenia w domu, do których będzie miał dostęp szczeniak powinniśmy obejść na czworaka. Zabezpieczyć lub zasłonić wszystkie gniazdka elektryczne, pochować kable – nowy domownik może zainteresować się wszystkim, dlatego tak ważne jest sprawdzenie mieszkania z jego perspektywy. Jeżeli macie dywany, które lubicie to też lepiej je złóżcie i schowajcie. W trakcie nauki załatwiania potrzeb fizjologicznych na zewnątrz, nie raz przydarzy się wpadka. Pomyślcie też o zabezpieczenie zasłon i firan, kwiatów doniczkowych, które stoją na podłodze. Niektóre z nich mogą być trujące. I oczywiście pochowajcie buty oraz inne cenne przedmioty, które mogą stać się ofiarą mlecznych zębów naszego pupila. Pamiętajcie o usunięciu z pomieszczeń w których będzie przebywał maluch wszelkich środków do czyszczenia i opakowań po nich.



Wybierzcie lecznice dla zwierząt, sprawdźcie opinie w Internecie, popytajcie znajomych, innych właścicieli psów. Przy wyborze gabinetu kierujcie się tym, czy posiada wyposażenie takie jak USG, RTG, aparat do badania krwi, czy przeprowadza zabiegi chirurgiczne. Nawet najlepszy specjalista nic nie zrobi nie mając odpowiedniego sprzętu diagnostycznego. Wybór dobrze wyposażonej lecznicy staje się istotny w momencie, gdy dzieje się coś poważnego. Nie trzeba wtedy jeździć z chorym lub rannym psem, po różnych lecznicach, żeby zrobić odpowiednie badania. I jeszcze coś na wszelki wypadek sprawdźcie, w której lecznicy jest dyżur całodobowy, bo może się przydarzyć coś nagłego poza normalnymi godzinami otwarcia gabinetu.


Ważne jest też jedzenie. Zapytajcie co piesek wcześniej jadł. Nie zmieniajcie mu radykalnie diety, zmiany wprowadzajcie stopniowo. Jeżeli po odbiorze szczeniaka macie jakieś wątpliwości co do jego stanu zdrowia, skonsultujcie się z lekarzem weterynarii. Psy z hodowli i ze schroniska mają założone książeczki zdrowia. W przypadku gdy szczenię nie ma książeczki prawdopodobnie oznacza to, że poprzedni właściciel nie zadbał o szczepienia i regularne odrobaczenie pieska. Pomimo wszystko zapytajcie czy te czynności zostały wykonane. Jeżeli macie wątpliwości co do prawdomówności właściciela matki szczeniąt, zapytajcie o nazwisko weterynarza. Bardzo ważną kwestią jest odrobaczenie suczki w ciąży, a później szczeniąt .
Przed planowym odbiorem szczeniaka spróbujcie załatwić sobie tygodniowy urlop, żeby nie zostawał po 10 godzin sam w nowym, nieznanym mu otoczeniu.

środa, 18 grudnia 2013

Opiekun psa... też człowiek

Osoby nie przepadające za psami, mają czasem dziwne wyobrażenie „psiarzy”. Ci z Was, którzy posiadają psy wiedzą o tym jak czasem wygląda pies po spacerze w parku albo w lesie. Nasz pupil wygląda jakby wyszedł z komina, a my sami nie rzadko też przedstawiamy obraz „nędzy i rozpaczy”, jakbyśmy odbyli walkę z błotnym potworem. Mój znajomy wracał w niedzielę z parku ze swoim goldenem, który wcześniej zażył kąpieli błotnej. Przechodził koło dwóch starszych pań, jedna z nich widząc psa, zapytała: „Co pan teraz zrobi, z takim brudnym psem?”. Na to kolega odpowiedział: „No co, wytrze się w pościel”. Nie dziwcie się irytacji właściciela czworonoga, ile razy można odpowiadać na to samo pytanie. Psiarze z reguły mają łazienki i wykorzystują je także do kąpania psów.

 Homerek to się umiał wybrudzić

Innym zjawiskiem jest głośne wyrażanie opinii przez postronne osoby na temat psa i jego przewodnika. Z tym, że komentarz nie jest skierowany bezpośrednio do psiarza, ale powiedziany na tyle głośno, żeby go usłyszał. Doświadczałam tego często, gdy Homerek był starszy i schorowany. Wypowiedzi, które słyszałam: „długo już nie pociągnie, po co trzymać takiego starego psa”, itp. Proszę osoby, które nie posiadają zwierząt o trochę empatii i zrozumienia faktu, że te czworonogi (nie tylko czworo) są naszymi przyjaciółmi i nie jest nam łatwo słuchać takich stwierdzeń. Zdajemy sobie sprawę z tego, że zostało nam już niewiele wspólnego czasu i nie muszą nam tego uświadamiać obcy ludzie.
Teraz „lżejsze” przykłady. Pierwszy z nich. Moja koleżanka wyprowadzała rano swoje dwa psy. Po drugiej stronie jezdni stała grupka pań czekająca na otwarcie sklepu spożywczego. Psy załatwiły potrzeby fizjologiczne, a jedna z pań zaczęła komentować: ciekawe, czy posprząta? Zdenerwowana tą sytuacją koleżanka, zwróciła się do kobiet, cytuję:” tak, posprząta”.
Drugi przykład. Stałam z Homerem przed przejściem dla pieszych na czerwonym świetle. Razem z nami stało kilka obcych osób. Jedna z nich stwierdziła (tym razem był to mężczyzna), że taki duży pies powinien mieć kaganiec. Zaznaczam fakt, że nie ma takiego obowiązku w przypadku labradorów, a do tego Homer był łagodny. Oczywiście wypowiedź nie została skierowana bezpośrednio do mnie. Zadowolony z siebie pan zaczął rozglądać się na boki w poszukiwaniu społecznego poparcia. Jakiż spotkał go zawód i rozczarowanie, gdy jedna z pań powiedziała, że niektórzy ludzie powinni nosić kagańce.

Podałam parę przykładów, że czasem właścicielom czworonogów nie jest łatwo, ale często spotykamy się również z ludzką życzliwością. Zdarzają się także sytuacje, że „psiarze” nie chcą się dostosować do ogólnie przyjętych zasad i norm życia w społeczeństwie.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Pies to nie rzecz


Zastanawia mnie dlaczego ludzie tak bezmyślnie biorą zwierzęta. Pobawią się pieskiem jakiś czas, a potem wiążą go w lesie, porzucają na drodze lub oddają do schroniska. Postanowienie o adopcji zwierzaka nie może być impulsem, kaprysem, powinno być dokładnie przemyślane. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie zawsze będzie różowo. Zwierzęta chorują, starzeją się, sprawiają problemy behawioralne. Rodzice pod naciskiem małoletnich dzieci kupują pieski, a potem okazuje się, że to ciężki obowiązek i dzieciak się znudził, a dorośli podrzucają zwierzę do schroniska. Ofiarami takich zdarzeń nie są tylko kundelki. Często są to popularne psy rasowe. Parę lat temu gdy na ekranach kin ukazał się film pt. „101 dalmatyńczyków”, w parku pojawiły się szczeniaki tej rasy. Po jakimś czasie pieski i ich właściciele przestali spacerować po parku. Może po prostu nie chciało im się chodzić na dłuższe spacery, a może pozbyli się pupilów. Jest to tylko jeden z wielu zaobserwowanych przeze mnie przypadków. Może warto było sobie zadać trochę trudu, poczytać  o rasie, kupić książkę na temat wychowania psa i wówczas podjąć decyzję. Należy również liczyć się z tym, że psy przygarnięte ze schroniska mogą stwarzać problemy nawet doświadczonym właścicielom czworonogów. Taki pies może po pewnym czasie wykazywać rożne niepożądane zachowania. W przypadku, gdy nie jesteśmy sobie w stanie z nimi poradzić, zasięgnijmy rady doświadczonego fachowca (tresera, psiego behawiorysty, weterynarza). Biorąc psa (i nie chodzi mi tylko o zwierzęta doświadczone przez los), musimy zdawać sobie sprawę z tego, że sami możemy nie podołać jego wychowaniu pomimo najszczerszych chęci. Piszę o tym, nie po to aby kogoś odwieść od decyzji przygarnięcia zwierzaka, tylko dlatego żeby osoby, które się tego podejmują były przygotowane na ewentualne kłopoty. Bo często zdarzają się sytuacje, że psy wracają do schronisk z etykietą „nienadających” się do adopcji. A wystarczy trochę zaangażowania ze strony nowych właścicieli, aby pies mógł się odnaleźć w nowym domu. 
Czarny pies to Nero, został porzucony jako szczeniak. Przygarnęła go moja przyjaciółka.


To jest Kofi,  jego właścicielka poświęciła wiele czasu, żeby doszedł do siebie po ciężkich doświadczeniach.

piątek, 13 grudnia 2013

Musimy samochodem...


Psy dzielą się na fanów motoryzacji i zagorzałych przeciwników pojazdów mechanicznych. Storm należy do tej drugiej grupy. Jego preferencje ujawniły się, gdy go odebraliśmy z hodowli. Przez półtorej godziny piszczał, myśleliśmy, że to dlatego bo rozstał się ze swoją psią rodziną. Później okazało się, że to nie był jedyny powód żałosnego zawodzenia - on po prostu nie znosił jeździć autem. Obraliśmy taktykę ignorowania niechcianego zachowania. Pewnego dnia jechaliśmy ze Stormem do znajomych, miał pewnie z trzy miesiące, zaczął potwornie płakać. Doszliśmy do wniosku, że próbuje nas złamać. Ale my postanowiliśmy być niewzruszeni. Po chwili odpuściłam i spojrzałam na bidę. Okazało się, że łapka zaplątała się w psi pas bezpieczeństwa. Pomimo to muszę przyznać, że metoda ignorowania niechcianych zachowań i nagradzania pożądanych (w tym przypadku cudownej ciszy) odniosła zamierzony rezultat. Trzeba jednak co jakiś czas kontrolować sytuację, bo czasem piszczenie może być sygnałem, że dzieję się coś niedobrego. Nauka "nie marudzenia" w aucie zajęła nam parę miesięcy, Stormek teraz grzecznie potrafi przemierzyć prawie cały kraj. Nie bez znaczenia jest również to, że zrozumiał, iż dzięki temu "dziwnemu czemuś" można się dostać w różne fajne miejsca. Nie zmienia to jednak faktu, że Storm wolałby jednak korzystać z magicznego portalu;)

  


"Nie lubię, nie lubię, nie chcę, i jeszcze mi coś dziwnego tutaj położyli i nie mogę się wydostać"-Storm w samochodzie, jest "radość" wypisana na pyszczku

Natomiast Homer to zupełnie inna historia. W samochodzie czuł się jak król. Kiedyś zatrzymała nas policja za małe wykroczenie, myślałam, że rozkoszny, czterdziestokilowy "misiu" rozczuli panów policjantów. E, gdzie tam... Homerek doszedł do wniosku, że jacyś obcy faceci nie będą mu się kręcić koło jego fury i zaczął na nich warczeć, choć nigdy wcześniej tego nie robił. Obyło się bez mandatu, ale jeden z funkcjonariuszy zwrócił mi wagę na to, że pies nie powinien jeździć na tylnej kanapie bez pasów. Pamiętajcie o tym dla swojego i psiego bezpieczeństwa. 


A teraz coś ekstra, samochód zaprojektowany z myślą o psach.



  


wtorek, 10 grudnia 2013

Wilk i pies


Pies domowy jest członkiem rodziny psowatych spokrewnionym z kojotem, szakalem, dingo, lisem. Wywodzi się z jednej linii canidae, której dawni przedstawiciele najbardziej przypominali współczesnego szarego wilka. Ciekawym zjawiskiem jest to jak z wilka wyodrębnił się gatunek pies domowy (niektórzy naukowcy uważają, że pies jest tylko podgatunkiem wilka). Było to miej więcej tak: dawno, dawno temu żyły sobie wilki. Część z nich, ta mniej lękliwa, zaczęła podchodzić do ludzkich osad. A dlaczego? Bo nasi przodkowie, tak i jak my wytwarzali odpadki (chociaż wtedy było ich zdecydowanie mniej i były bardziej organiczne). Te bardziej sprytne wilki, pewnie wyszły z założenia, że taki sposób zdobywania pożywienia jest znacznie łatwiejszy niż wielogodzinne polowanie. I tak funkcjonowały sobie na obrzeżach ludzkich społeczności. Po jakimś czasie homo sapiens zaczęli je akceptować i prawdopodobnie co łagodniejsze osobniki rozmnażać. Zapewne, niektórzy z was pomyślą, że psami zostały te najbardziej leniwe z wilków. Uważam inaczej. Psami zostały te osobniki, które były odważne i sprytne. 


Pani Aleksandra Horowitz (naukowiec badający zachowania zwierząt) stawia tezę, że wilk jest "psem bez dodatkowego wyposażenia". Nasze czworonogi ewoluowały. Żaden wilk przygarnięty przez ludzi jako szczenię nie stanie się psem, na zawsze zostanie dzikim zwierzęciem. Dlatego też dziwi mnie fakt, że niektóre z metod tresury psów, opierają się na zachowaniach wilków w stadzie. Pomijam fakt, że nie wielu osobom udało się badać wilki w ich naturalnym środowisku. A zachowania tych zwierząt, zostały opisane na podstawie osobników, które były w niewoli. Przygotowując się do tego wpisu, szukałam filmu o wilkach. Znalazłam brytyjski program pt. Człowiek wilk. Pan zamknął na wybiegu około 20 oswojonych wilków i wydawało mu się, że poznał ich język, zwyczaje i został przywódcą stada. Pewnie tak było, bo dostarczał im pożywienie. Ale jestem ciekawa czy wilki by go tak świetnie zaakceptowały w ich naturalnym środowisku i czy pan podołałby fizycznie, gdyby miał polować i biegać po 100 km dziennie. Pozwoliłam sobie na taka małą dygresję.
Ewolucja psa i różnorodność ras, które stworzył człowiek są zagadnieniem bardzo ciekawym. Popatrzmy na wilka, mopsa albo maltańczyka, nie chce się wierzyć, że wszyscy mają tego samego przodka.


Osoby, które chcą zgłębić temat pochodzenia psa i nie tylko zapraszam do lektury "Oczami psa" Aleksandry Horowitz.







poniedziałek, 9 grudnia 2013

The best of Homer:)

Homerek odszedł ponad 3 lata temu, 2 dni przed swoimi 12 urodzinami. Nie będę się rozpisywała jak mi było smutno i źle, bo to oczywiste. Napiszę jak żyło się z Homerkiem, a bywało bardzo zabawnie. Był przeuroczym szczeniakiem, grubą, upartą, pewną siebie kluską. Biegał po całym domu, wielki brzuch się trząsł, a uszka śmiesznie podskakiwały. Już pierwszy spacer po kwarantannie powinien mi dać do myślenia, że mam do czynienia z naprawdę krnąbrnym psem. Wyszedł z bloku popatrzył na zimowy krajobraz i po chwili chciał wracać do domu. Nie obchodziły go nawoływania nowych właścicieli. Takie akcję zdarzały się częściej. Np. przechodziłam przez jezdnię z tym małym gamoniem, a on usiadł i zrobił osiołka, więc go pociągnęłam. I co, dostało mi się, jakiś podstarzały hipis zaczął na mnie  krzyczeć dlaczego ciągnę tego "biednego" szczeniaczka. Zapytałam pana czy mam go zostawić na środku jezdni i poczekać aż coś go przejedzie. Obrońca zwierząt nie skomentował, tylko się oddalił.

Wiem, że jakość jest kiepska, ale bardzo lubię to zdjęcie

Homer uwielbiał jeździć samochodem (może dlatego, że mógł się przemieszczać bez wykorzystywania swoich nóg). Nie miałam wtedy samochodu. Wracając ze spaceru z parku Homerek zauważył otwarte drzwi nissana mikry, nie zastanawiając się długo wpakował się obcemu facetowi do auta. Biorąc pod uwagę fakt, że Homer ważył wtedy około 40 kg i był cały ubłocony, reakcja właściciela pojazdu, była niewspółmiernie mała. Pan popatrzył się na mnie, jak już wyciągnęłam fana motoryzacji i powiedział, że to bardzo niewychowany pies. Przeprosiłam, zaproponował zwrot kosztów za pranie tapicerki i poszłam. Co miałam zrobić, było mi naprawdę głupio.
Homerek w towarzystwie swoich dwóch pięknych koleżanek

Ciekawym zjawiskiem był Homerek na tresurze. Ogólnie mu się nie podobało, było nudno i nie można było robić tego co się akurat chce. Ale znalazł swój swojego. Czyli nowofundlanda, który wykazywał takie samo podejście do nauki. Więc dwójka kolegów uciekała do pobliskiego bajora, które składało się głównie z błota i torfu. Nie jesteście sobie w stanie wyobrazić jak te dwie pokraki wyglądały. Homer był czarny - CAŁY. Nie mogłam tego dziada domyć, bo drobinki torfu powłaziły w sierść. Ale i tak bardziej niż siebie, żal mi było właścicielki nowofundlnda. Już pomijam fakt, że kąpiel tej rasy jest trudna w związku ze specyfiką sierści (po pierwsze jest długa, a skóra wytwarza tłustą warstwę ochronną), a pani była w zaawansowanej ciąży. Homer razem ze swoim kolegą wodołazem byli też "mistrzami" aportowania. Trzy dni przed egzaminem doszli do wniosku (nie wiem czy wspólnie czy oddzielnie), że aportowanie jest bez sensu. Musiałyśmy się mocno nagimnastykować z właścicielką wodołaza, żeby na egzaminie przynajmniej podjęły aport (było małe oszustwo, koziołek został wysmarowany kiełbasą). Po mimo tych wszystkich problemów te dwa gamonie zdały i to na piątki - bo aportowanie słabo im poszło. Nie ma jak zdeterminowany właściciel, nastawiony na sukces ;-)
Niestety nie mam na dysku zdjęć jak Homer był szczeniakiem

Jest to tylko część wybryków Homerka. Był uparty, ale łagodny dlatego też został tak niemiłosiernie przeze mnie rozpuszczony. Przed nim miałam bardzo agresywnego psa. Dlatego fakt, że Homerek nie gryzł mnie, nie warczał na domowników i nie próbował polować na każdego napotkanego psa, spowodował, że byłam wdzięczna. Oczywiście te błędy wychowawcze czasami były bardzo uciążliwe. Wszystko sobie "wyszczekiwał". Nie lubił zostawać sam w domu, tak się awanturował, że pół osiedla go słyszało. Piszę to ku przestrodze. Jeżeli nie wyznaczymy naszym czworonogom pewnych zasad, im będzie trudno dostosować się do naszego ludzkiego życia, a my będziemy ponosić tego konsekwencje (i sami będziemy sobie winni). Storm został inaczej wychowany i dzięki temu jest bardziej szczęśliwy, a ja przy nim spokojniejsza.

To też Homerek

piątek, 6 grudnia 2013

Każdego z nas dopadnie czasem choroba :(



Od dwóch dni jestem chora, więc nie napiszę dzisiaj za dużo. Sztormu trochę dziwnie mi się przygląda, bo wykazuję małą aktywność. Pieskom też zdarzają się infekcje gardła. Pamiętam jak mój poprzedni pies - Homer, miał chore gardło. Byłam pewna, że czymś się zakrztusił. Sprawdzałam czy coś nie utknęło mu w gardle. Dałam mu suchy chleb, żeby przepchać ciało obce i nic, dalej się krztusił.
Potem posłuchałam "mądrej" rady i uraczyłam biednego Homerka łyżką musztardy (zjadł, on jadł wszystko). Musztarda miała za zadanie rozszerzyć tchawicę, co miało ułatwić wydostanie się tego co tam utkwiło. Ogólnie musztarda nie jest zbyt dobra dla psa, chociażby dlatego, że zawiera ocet i przyprawy. W nocy to wszystko Homer zwymiotował, ale "krztusił się" nadal. Wcześnie rano pojechaliśmy do weterynarza. Diagnoza: pies ma infekcję gardła i powinien jeść tylko miękkie posiłki, żeby nie podrażniać chorego gardła, a to rzekome "krztuszenie" to psi kaszel. I tak człowiek uczy się na błędach tylko szkoda, że czasem cierpią przy tym inni.

 
Homerek u schyłku swojego życia, ale psuje zabawki jak za dawnych lat.

Po tym incydencie, gdy pies ma dziwne objawy, albo coś mnie niepokoi w jego zachowaniu, dzwonię do lekarza weterynarza, który decyduję na podstawie mojego opisu czy mam przyjechać z psem do lecznicy. Musimy pamiętać o tym, że to my ludzie sprawujemy opiekę nad zwierzęciem. Czasem warto zrobić z siebie nadopiekuńczego i nadgorliwego właściciela i dręczyć weterynarza pytaniami, niż leczyć psa na własną rękę bo możemy mu zaszkodzić. I pamiętajmy leki przeznaczone dla ludzi mogą być trujące dla psa. Nie podawajcie też swoim czworonogom czosnku i cebuli bo są dla nich toksyczne. Piszę to dlatego, że spotkałam się z opiniami właścicieli psów, którzy stosują te warzywa jako terapię profilaktyczną w okresie różnych infekcji.

To jest Storm, zwany również Sztormu:)
A tu Sztormu i jego kolega Nero na wycieczce w górach.



poniedziałek, 2 grudnia 2013

Wprowadzenie

Storm to labrador retriever, we wrześniu skończył 3 lata. Mój blog to nie będą felietony w stylu "Marley i ja" Johna Grogana. Storm nie sprawia aż takich problemów wychowawczych, a ja nie mam wielkiego talentu literackiego. Jestem "posiadaczem" psów od miej więcej dwudziestu lat, Storm jest moim trzecim szczekaczem w dorosłym życiu. Przez te lata wiele nauczyłam się o tych czworonogach, czasem płakałam z bezsilności, innym razem przepraszałam za głupie zachowanie pupila. No zdarzało się, że nie było łatwo. Musiałam też przeżyć śmierć moich przyjaciół, o których opowiem innym razem. To także dzięki nim nauczyłam się jak postępować z psami i jakich błędów nie popełniać i wciąż dalej się uczę.

To mój poprzedni pies Homer
W blogu chcę się podzielić moją wiedzą i doświadczeniem. Do pisania namówiły mnie dwie osoby: przyjaciółka i mąż, który kierował się głównie tym, że jak będę pisać o psach to nie będę zadręczała dobrymi radami innych właścicieli psów spotkanych na spacerach:) Chcę poruszać różne tematy i zagadnienia np. czy kupić szczeniaka czy też adoptować, jak przygotować nasze otoczenie na przyjście małego, wszystko gryzącego "potwora", z czym musimy się liczyć adoptując skrzywdzonego psa ze schroniska. Będę się również polecała książki i artykuły, które według mnie są godne przeczytania. Opowiem o dziwnych, śmiesznych a czasem smutnych sytuacjach, które przydarzyły się w naszym wspólnym życiu (moim i Storma).
Storm
Storm jest szczęśliwym psem dlatego też pozwoliłam sobie na zawarcie tego w tytule bloga. Oczywiście nie wiem tego na pewno, ale takie sprawia wrażenie (z resztą nie jest to tylko moje zdanie). Mam świadomość tego, że psi świat wygląda inaczej i kieruje się innymi zasadami niż ludzki. Staram się uszanować ten fakt i nie robić ze Storma człowieka. Wydaje mi się że konflikty na poziomie właściciel i pies, często wynikają z tego, że traktujemy pupila jak człowieka. Zastanówmy się dlaczego tak robimy, przecież pies to nie homo sapiens jeżeli chcemy ludzkiego przyjaciela poszukajmy go wśród ludzi, a nie dręczmy biednego zwierza. Jeżeli chcemy psa uszanujmy to, że nim jest.