Wzorzec rasy ZKwP (klik)
Od
prawie 20 lat jestem "właścicielem" Labradorów retrieverów. W sytuacji gdy ktoś
mnie pyta czy polecam tę rasę to mówię żeby się
porządnie zastanowił, dlaczego … po prostu nie każdy powinien
mieć psa. Niezależnie od tego czy to będzie labrador, bokser,
jamnik, york, husky czy kundelek. Pies to nie tylko uroczy
szczeniaczek – zdrowy i śliczny, to także staruszek, który może
być chory i z którym pewnego dnia będzie się trzeba pożegnać.
Pies to obowiązek i ograniczenia przez nawet 15 lat. Czyli w
skrócie: sierść, piasek, ubłocone podłogi, dziwny zapach w domu
i samochodzie - więcej sprzątania, no i nakłady finansowe i
czasowe: spacery, poświęcanie uwagi i troski, opieka weterynaryjna,
jedzenie, szkolenia, zabawki, akcesoria. Pies nie jest dodatkiem do
naszego życia, on staje się jego ważnym elementem.
Rano
trzeba wstawać wcześniej, po pracy biegiem do domu, bo pies musi
wyjść na spacer, wieczorem - zanim padniesz na łóżko - jeszcze
przed snem jedna runda na „kupę i siku”. Więc jeżeli nie
jesteś osobą zdeterminowaną i prowadzisz eleganckie, perfekcyjne
życie w którym nie ma już dodatkowego czasu na obowiązki lepiej
wybij sobie z głowy chęć posiadania PSA.
Zastanawiam
się czym kierują się osoby, które decydują się na zakup
labradora (lub innego retrievera). Może tym, że rasa ta jest
przedstawiana jako najłatwiejsza w obsłudze. Ogólnie
media kreują te biedne retrievery
na bezproblemowe, nieskomplikowane przytulanki, którym
do szczęścia wystarczy dobre słowo człowieka i pełna miska.
Jestem prawie pewna, że jeżeli ktoś lubi duże psy, a wie że nie
będzie miał czasu lub ochoty zaangażować się w wychowanie
czworonoga, to wybierze albo labradora albo goldena. "Bo
przecież one są takie fajne i jeszcze uwielbiają dzieci, które
mogą im wtykać palce we wszystkie otwory w psim ciele".
Storm
jest naszym drugim labradorem, on tak samo jak Homer (pierwszy
labrador), nie lubi dziecięcych eksperymentów i w
sytuacji zbytniej ingerencji w swoje jestestwo warknięciem ostrzega,
że ma dość. Czasem słuchając lub czytając o tym, że dany pies
pozwala ludzkim dzieciom „robić sobie wszystko” a rodzice z
zachwytem o tym mówią, mam ochotę strzelić sobie w głowę i
zastanawiam się gdzie rozum tych dorosłych, którzy na coś takiego
pozwalają. Czy my ludzie zgadzamy się na to, żeby dziecko uderzało nas zabawką, albo wpychało nam kredkę do nosa? Chyba
nie, więc dlaczego dziwimy się, że pies się broni. Tam gdzie jest
pies i dziecko musi być dorosły, który kontroluje zachowania
jednego i drugiego „obiektu”. Przepraszam, trochę odeszłam
od tematu.
No
dobra, mamy tego super „nieskomplikowanego” labradora i okazuje
się, że jest on trochę inny niż te pokazywane w telewizji. Nie
lubi zostawać sam w domu, ucieka na spacerach, skacze na ludzi,
okrutnie ciągnie się na smyczy, szczeka, włazi do każdej kałuży,
w domu kradnie jedzenie, a na spacerach zżera dosłownie wszystko
(potem choruje) i jeszcze wdaje się w bójki z innymi psami. Jak nic
trafił się nam jakiś „wybrakowany egzemplarz", a przecież
miało być tak pięknie – my mieliśmy tylko kochać
psa, a on miał być wdzięczny, że jest z nami i dostaje jeść.
Część opiekunów czuje się oszukana przez los i porzuca psa.
Druga część myśli sobie taka karma i niesie swój „krzyż”, a
trzecia zaczyna kombinować dlaczego tak się stało, szuka
dobrego szkoleniowca albo psiego psychologa i próbuje
rozwiązać problem swojego psa, który jak się później okazuje
jest wynikiem zaniedbań i braku wyobraźni człowieka.
Oczywiście
ten scenariusz nie dotyczy tylko labradorów. Ale opinia
sympatycznej, nieskompilowanej rasy jest dla
nich przekleństwem w takim samym stopniu jak popularność.
Uwielbiam labradory i podziwiałam tę rasę od bardzo dawna kiedy
nie była tak popularna w Polsce. Często zapominamy o tym, że jest
to rasa typowo użytkowa, która powstała do współpracy z myśliwym
jako pies aportujący. Retrievery są obdarzone niezwykle czułym
węchem, a ten dar źle ukierunkowany może stać się dla
właściciela prawdziwą udręką. Bardzo lubię rasy psów, które
zostały stworzone by blisko współpracować z człowiekiem,
ale ich przedstawiciele częściej niż te bardziej
niezależne cierpią na lęk separacyjny. Dlatego też jeżeli
decydujesz się na labradora, bo jest „nieskomplikowany”, odpuść
sobie, bo możesz się rozczarować. Spraw
sobie przedstawiciela rasy, którą uważasz za trudną w
"użytkowaniu", bo dzięki temu może porządnie
się przyłożysz i przygotujesz do wychowania i szkolenia psa. Wbrew
panującej opinii, labrador nie wychowa się sam, a biorąc pod uwagę
fakt, że to aktywny, duży zwierz warto poświęć czas na jego
szkolenie, bo w przeciwnym razie może być kiepsko.