Wszyscy na około zachwalają linkę
jako nieodzowny element skutecznej metody nauki przywołania psa. I
może faktycznie tak jest, ale nie w przypadku moich psów i mnie. W
tym poście nie chcę krytykować tej metody, bo wiem, że jest
skuteczna tylko chcę opisać moje doświadczenia.
Dawno, dawno temu miałam dobermana, który
był okrutnym agresorem w stosunku do innych psów. Spacery z Astorem (tak miał na
imię) były naprawdę bardzo stresujące (życie z nim pod jednym
dachem zresztą też), obszczekiwał ludzi i szukał pretekstu do
wszczynania bójek z innymi psami. Wtedy ktoś mi podpowiedział, że
linka będzie świetnym rozwiązaniem, żeby kontrolować psa.
Zakupiłam 15 metrową linkę. Była zima (i całe szczęście, bo
miałam na sobie kurtkę puchową), obwiązałam sobie linkę wokół
talii, dziarsko spacerowałam po parku. W momencie, gdy byliśmy na
wzniesieniu, Astorek zobaczył innego pieska. To był moment.
Patrzyłam tylko jak zwitek luźno rzuconej linki maleje z prędkością
światła i… linka się naprężyła, a ja przeleciałam jakieś 3
metry nad ziemią – taki skok w dal. Wierzcie mi takich emocji się
nie zapomina, pomimo upływu 20 lat. Nic mi się nie stało, ale
później nie odważyłam się obwiązywać linki wokół
jakiejkolwiek części mojego ciała.
Metodę „na linkę” zastosowałam
również w przypadku Storma. Przekonał mnie do niej szkoleniowiec.
Storm waży powyżej 35 kg, ale jest jak mały czołg, albo rosomak.
Pojechałam z nim w miejsce, gdzie zawsze spaceruje dużo psów. Nie
zdążyłam nawet ubrać rękawiczek, mój uroczy piesek zauważył
potencjalnego towarzysza zabawy. Wystartował jak torpeda, a w
związku z tym, że linka luźno spoczywała w mojej dłoni,
prześlizgując się przez nią zrobiła mi ranę wielkości 4 cm.
Wiem, wiem linki powinno się używać umiejętnie. Ale ja nie mam
dobrych doświadczeń, albo zrobi mi krzywdę, albo zapląta się w
krzakach i zaroślach. Jeżeli macie psa powyżej 20 kg, powinniście
się porządnie przygotować do treningu z linką pod względem
merytorycznym i fizycznym. Psy są drapieżnikami, 20 kg osobnik
jest w stanie upolować ofiarę ważącą 80 kg. Potrafią
przyspieszyć na drodze kilku metrów do 20 lub nawet 40 km/h. W
sytuacji, gdy pies zobaczy potencjalną ofiarę, a następnie rzuci
się do ataku, po pięciometrowym biegu w jej kierunku, na trzymającą
smycz rękę właściciela w momencie szarpnięcia działa siła
odpowiadająca masie od 247 do 495 kg – Joel
Dehasse „Agresja u psów”.
Z
czystym sumieniem poleciłam metodę „na linkę” znajomej, która
ma yorka. My oczywiście też mamy linkę, ale wykorzystujemy ją podczas tropienia. W naszym przypadku
skuteczną metodą przywołania jest piłeczka na sznurku, kieszenie
pełne smaczków i wspólna zabawa.