piątek, 22 lipca 2016

Podwójne kudłate szczęście :)

Dziękuję Psim Sucharkom za zgodę na wykorzystanie rysunku i zapraszam na ich profil bo naprawdę  warto (klik)


Niektórzy ze znajomych uważali, że Storm to "urodzony jedynak" i  ciężko mu będzie zaakceptować drugiego psa, ja sama też miałam pewne obawy. Bo Gamoń to typ wrażliwca, z reguły akceptuje towarzystwo innych czworonogów, ale to nie oznacza że taka sytuacja jest dla niego komfortowa i sprawia mu przyjemność. Decydując się na drugiego psa powinniśmy zawsze stawiać na pierwszym miejscu dobro psa rezydenta. Powinniśmy tak dobrać psiego towarzysza, żeby oba psy mogły ze sobą w miarę zgodnie funkcjonować. My mieliśmy ułatwioną sytuację, Dorka się u nas "hotelowała" dzięki temu miałam możliwość zaobserwować jak kształtują się relacje między dwoma czworonogami, czy Storm dobrze się czuje w towarzystwie koleżanki, czy psy nie stresują się sobą nawzajem. Z resztą układ wysterylizowana (a w zasadzie wykastrowana) suczka i samiec to według mnie "dream team". Jamesa O'Heare uważa że najtrudniej dogadują się dwie suki pod jednym dachem -  oj bo dziewczyny czasem tak mają i tyle ;). 



Przed podjęciem decyzji o adopcji "nowego", powinniśmy zapoznać psy na neutralnym (najlepiej ogrodzonym) terenie. Przy pierwszym spotkaniu delikwenci nie powinni być na smyczach, ale w kagańcach (no chyba że jeden z nich jest 8 tygodniowym szczeniakiem to zakładanie kagańca maluchowi sobie odpuśćmy). Dlaczego kaganiec po prostu dla bezpieczeństwa, nigdy do końca nie możemy być pewni co zrobi pies (zasada ograniczonego zaufania podobnie jak w przypadku innych kierowców :). Zdaję sobie sprawę że zakładanie kagańca psu, który nigdy wcześniej nie miał go na pysku jest dodatkowym czynnikiem stresującym, ale na pewno mniej stresującym niż drugi pies wszczepiony kłami w szyję albo w ucho. Wiem, że  przedstawiam dosyć makabryczną wizję, ale lepiej mieć świadomość zagrożeń aby je zminimalizować. Fajnie by było, gdyby psy spotkały się parę razy przed wspólnym zamieszkaniem, żeby miały czas się poznać i polubić. Warto też zastanowić się nad skorzystaniem z usług szkoleniowca, instruktora, psiego behawiorysty, trenera lub tresera (to określenie jest teraz bardzo passe:), który z racji wykonywanego zawodu i doświadczenia będzie potrafił stworzyć taki "klimat i środowisko", żeby zwierzęta się polubiły. 
A co my robiliśmy. Staraliśmy się aby pojawienie Dory kojarzyło się Stormowi pozytywnie. Czyli wspólny super spacer, coś extra pysznego, nowe zabawki. Od momentu, gdy Dorka przekroczyła próg naszego domu, oba psy obowiązywały te same zasady, ani Storm (z racji tego że był rezydentem), ani Dora (że biedna bo tęskni za poprzednimi opiekunami) nie byli faworyzowani. Wiem, że istnieje pogląd że najlepiej zostawić psy i one się jakoś tam dogadają, jestem innego zdania. Opiekunowie powinni mieć wpływ na zachowanie swoich podopiecznych i tak "żonglować" bodźcami i wzmocnieniami aby wszyscy byli zadowoleni i szczęśliwi.


A dlaczego warto mieć dwa psy:
Jean Donaldson, Pies i człowiek. Jak żyć zgodnie pod jednym dachem.
"Nową tendencją, jak najbardziej właściwą, jest trzymanie dwóch psów. Oczywiście dwa psy to dwukrotnie większe wydatki na karmienie, leczenie, szczepienia, niezbędne akcesoria i zabawki. Psi duet to także dwa razy więcej zgubionych włosów, naniesionego do domu piasku i błota, dwa razy więcej czasu poświęconego na wyszkolenie i ułożenie oraz dwie pary oczu śledzących każdy twój krok. Dwa psy zżywają się ze sobą do tego stopnia, że właściciel przestaje być dla niego najważniejszy; szczególnie często zdarza się to w przypadku rodzeństwa z jednego miotu. Dlatego ważne jest, by każdym zajmować się indywidualnie i nauczyć je pozostawania w pojedynkę przynajmniej na jakiś czas. To niezbędne w razie, gdyby z jakiegoś powodu musiały zostać rozdzielone - samotność nie będzie aż tak traumatycznym przeżyciem. Jak widać, decyzję o wzięciu drugiego psa lub od razu dwóch należy dobrze przemyśleć.
Jeżeli jednak w grę wchodzi jakość życia psów, to życie we dwójkę jest dla nich nieporównywalnie atrakcyjniejsze (oczywiście pod warunkiem, że tolerują się i lubią). Prawie nigdy nie są same, mają stałe towarzystwo do zabawy. Mogą w pełni rozwijać typowe dla psów zachowania socjalne i mowę ciała. Codzienne życie jest znacznie bogatsze; nawet konflikty, które mogą się zdarzyć i zdarzają się, zapewniają jakże ważną stymulację, niemożliwą w przypadku samotnego psa."



środa, 13 lipca 2016

O Dorze słów kilka ;)




Dora jest z nami od końca listopada. Trafiła do nas chyba w najmniej odpowiednim momencie, mojej przeprowadzki do innego miasta i co się z tym wiąże z różnymi remontami. 
No dobra, ale może tak od początku ;) Dorę poznaliśmy na szkoleniu w DOGENIUS jako cudownego 4 - miesięcznego szczeniaka (nawet robiłam zdjęcia i kto by pomyślał jak to się skończy). Dokładnie rok temu Dorka wczasowała się u nas przez 2 tygodnie podczas urlopu swoich właścicieli. Prawdę mówiąc zakochaliśmy się w niej wszyscy - nawet Storm :). Dlatego też gdy w listopadzie ubiegłego roku skontaktowali się z nami właściciele, że szukają nowego domu dla Dory, to mieliśmy naprawdę zagwozdkę. Bo w sumie myśleliśmy o drugim psie, ale na Boga nie w tym momencie, może za rok... I do tego przeprowadzka, remonty, szukanie pracy... "nie, nie tylko nie teraz". Ale życie ma w nosie jakieś tam "rozterki" i "albo wóz albo przewóz" więc po trzech dniach intensywnego myślenia doszliśmy do wniosku, że Dorka nie będzie się tułać po obcych - bierzemy ją i zostaje z nami. 


Teraz z perspektywy czasu uważamy, że to była świetna decyzja. Biszkoptowe potwory świetnie się dogadują i naprawdę się lubią. To bardzo ważne żeby psu rezydentowi nie zrobić krzywdy wprowadzając nowego psa. Psy które mają wspólnie egzystować muszą się lubić i mieć podobną energię. Mieliśmy ułatwione zadanie, bo dzięki temu że Dora się u nas urlopowała wiedziałam że Gamonie są "kompatybilne". Oj na początku bywało trudno, pracujemy nad paroma brzydkimi nawykami Klopsinki, ale nie wyobrażamy już sobie naszego życia bez niej. 


Pierwsze spotkanie :)

środa, 23 marca 2016

Pies czy suka ...


Dylemat każdego potencjalnego właściciela canis familiaris. Według powszechnie panującej opinii suczki są wierniejsze, ale bardziej humorzaste. Samce... no właśnie jakie są zalety posiadania psiego chłopaka według ludowych mądrości? 
W grudniu do naszej psioludzkiej gromadki dołączyła Dora. Po czteromiesięcznej obserwacji obiektów obu płci niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie - pies czy suka. Różnic jest dużo, ale nie wszystkie wynikają z płci. Z psami jak z ludźmi - każdy jest inny :) Dorka jest małym, uroczym czortem. Odważną, trochę upartą, pewną siebie spryciulą. Nie łapie babskich fochów, ale preferuje "dziewczyńskie" patyki, czyli takie wielkości długopisu. Storm jest chyba bardziej wrażliwy i pamiętliwy (prawie jak słoń), ale czasem jego zachowania sugerują, że najpierw robi później myśli - jak to osobnik rodzaju męskiego. Jak na prawdziwego samca przystało nie przepada za okazywaniem czułości w miejscach publicznych, na takie zachowania może sobie pozwolić w domu, a nie na oczach innych chłopaków... przecież to straszny obciach ;) 

Tak na poważnie zastanawialiście się dlaczego niektóre suczki wykazują samcze zachowania, a niektóre samce są takie jakieś "suczkowate. Pan James O'Heare tłumaczy to zjawisko w swojej książce pt. Zachowania agresywne u psów. Analiza przypadków, zapobieganie i terapia behawioralna 
Początkowo mózg psów i suk jest taki sam. Ich fenotyp stanowi wynik prawdopodobieństwa lub częstotliwości, z jaką męski bądź żeński system zostaje zaktywowany na wczesnym etapie rozwoju. W przypadku braku testosteronu, który zmaskulinizowałby (maskulinizacja nadawanie czemuś cech męskich) mózg płodu, suki zachowują żeńską strukturę mózgu. Niemniej jednak dymorfizm płciowy zależy od stopnia występowania danych cech, nie jest on zjawiskiem "wszystko albo nic". Większość psów (samców) pod względem dymorficznych reaguje w typowy samczy sposób, a większość suk w sposób charakterystyczny dla suk. Niektóre psy przejawiają niewielkie lub słabe zachowania samcze, a niekiedy reprezentują reakcje żeńskie. Podobnie, niektóre suki w mniejszym stopniu zachowują się typowo dla swojej płci i czasami ujawniają zachowania typowe dla samców. Jednym z wyjaśnień tego zjawiska jest fakt, że u psów (tu jako gatunek) występuje zasadnicze podobieństwo i zintegrowanie systemów behawioralnych (system reakcji charakterystyczny dla danego gatunku) samców i samic. Można je tłumaczyć również tym, że efekt maskulinizacyjny testosteronu zależy od tego, czy płód jest wystawiony na mniejsze lub większe działanie tego hormonu. Kolejnym elementem tej układanki może androgenizacja płodów żeńskich. Uważa się, że jeden lub dwa mechanizmy mogą prowadzić do lekkiej maskulinizacji mózgu suki. Jeśli płód żeński znajduje się w macicy pomiędzy dwoma płodami samców, mózg może nabywać cech męskich ze względu na przenikanie testosteronu przez błony płodowe. Drugi mechanizm polegałby na tym, że psy znajdujące się doogonowo (najbliżej ogona) androgenizują suki położone dogłowowo za pośrednictwem płodowego krążenia krwi. 

Jeżeli zastanawialiście się dlaczego Wasza suczka podnosi nogę przy sikaniu - to już wiecie :)




wtorek, 13 października 2015

O stracie



Życie jak to życie czasem bywa wesołe i szczęśliwe, a czasem bardzo trudne. Choroba bliskich, odrzucenie, rozłąka i śmierć to nieodzowne elementy, które również składają się na naszą egzystencję. Ja podobnie jak zapewne wielu z Was drodzy Czytelnicy, przeżyłam śmierć najbliższego psiego przyjaciela. Chyba nikt kto nie był związany ze zwierzęciem nie jest sobie w stanie wyobrazić jaka jest to strata. Dla nas zwierzolubów jest ona porównywalna do straty bliskiej osoby. Bezzwierzęcym laikom często brak empatii i nie rozumieją, że można cierpieć po stracie psa, kota, królika... Pewnie spotkaliście się ze stwierdzeniami "oj daj spokój to tylko pies" albo "przecież masz jeszcze jednego", "i dobrze, z tym zwierzakiem był tylko problem". Często nawet my wstydzimy się swojej żałoby, bo mamy świadomość tego, że nie zostanie ona zrozumiana i jest nieakceptowana przez część społeczeństwa. Ludzie różnie reagują na stratę bliskiej osoby, rzucają się w wir pracy, żeby zapomnieć, zmieniają otoczenie, rozpaczają i mają do tego prawo, aby przeżyć żałobę na swój sposób. Starają się przetrwać ciężkie chwile, a obserwatorzy z reguły szanują ich uczucia. Chciałabym aby tak było również w przypadku osób, które straciły swoje zwierzę. 

Często w książkach o psiej tematyce są rozdziały poświęcone jak radzić sobie ze stratą zwierzęcia.
Z tym, że porady dotyczą głównie kwestii po jakim czasie możemy wziąć następnego psa i z jakiego źródła. Patricia McConnell w książce "Drugi koniec smyczy. Jak kształtować więź z psem" poruszyła temat straty i śmierci z ogromnym wyczuciem.

Macie prawo do smutku po śmierci psiego przyjaciela nie zapominajcie o tym: 

"Badania psychologiczne wykazały, że ludzie przechodzą przez takie same stadia żałoby w przypadku śmierci ulubionego zwierzęcia, co w przypadku człowieka. Na ogół, co zrozumiałe, żałoba po śmierci zwierzęcia trwa krócej, ale i tak odczuwa się podczas niej kolejno niedowierzanie, złość, smutek aż w końcu następuje pogodzenie się ze stratą (...) Nie pozwól innym lekceważyć twojej miłości do psa. Podobnie jak wielu miłośników psów nieraz byłam speszona, okazując przy obcych swoje uczucia wobec psa i kota. Teraz już się tym nie przejmuję, bo chociaż jako profesjonalistka, przykładam dużą wagę do logicznego myślenia i trzeźwej analizy, to równie wielkie znaczenie mają dla mnie emocje. Jestem naukowcem i miłośniczką zwierząt zarazem, to jakby w jednej postaci skupiały się dwie osobowości i każda z nich ze swojego punktu widzenia cieszy się niezwykłym uczuciem, jakim jest kochanie psa i bycie kochaną przez niego" - Patricia McConnell



Homer 

środa, 7 października 2015

Na grzyby

Prawdę mówiąc to średni ze mnie grzybiarz - na grzybach znam się raczej słabo, a i znajduje je stosunkowo rzadko. Ale w tym roku dopadła mnie jakaś grzybowa mania, która wynika z faktu, że udało mi się zebrać aż cztery grzyby jadalne - toż to czyste szaleństwo ;). Mąż Alek na grzybach zna się zdecydowanie lepiej dlatego też jest wyrocznią czy grzyb dobry czy zły. A i moja wiedza z zakresu mykologii "leśnej" nieco się rozszerzyła. Rozpoznaję podgrzybka, czasem koźlarza, maślaka pstrego, muchomora czerwonego, hubę, kanię czubajkę i borowika szlachetnego (tego ostatniego tylko na fotografiach, bo nigdy nie udało mi się go samodzielnie znaleźć). Oczywiście każde moje znalezisko jest weryfikowane przez guru grzybowego naszej małej paczki, czyli męża Aleksandra. Do paczki niedzielnych grzybiarzy należy także Storm - bo musi. Ale jak dobrze się domyślacie psu Sztormu grzybobranie idzie jeszcze gorzej niż mi. Chociaż dwa podgrzybki mi wskazał, ale to chyba przypadkiem mu się udało. I tak chodzimy po małopolskich i świętokrzyskich lasach w nadziei, że uda się nam uzbierać przynajmniej tyle grzybów, żeby starczyło na święta do pierogów. 


Lubię te nasze wypady do lasu, pomimo że nie zawsze kończą się grzybosukcesem. Storm w lesie jest grzeczny, pilnuje się i chodzi za mną przez cały czas (może wie, że mam kiepską orientacje w terenie i mogę się zgubić). Nie goni zwierząt, czasem zaczyna coś nawęszać, ale po przywołaniu od razu wraca. Zawsze mamy na uwadze to że w lesie jesteśmy tylko gośćmi, tu gospodarzami są dzikie zwierzęta i szanujemy to.  Smutne jest to, że zawsze znajdujemy w lesie dowody bytowania homo sapiens czyli: puszki po piwie, plastikowe i szklane butelki, papierki po batonikach. Nie rozumiem jak można traktować las jak kosz i wysypisko na śmieci. Może w końcu się to zmieni i my jako społeczeństwo docenimy to co mamy i nauczymy się to szanować.