W
poprzednim poście pisałam, że nasz ambitny plan wakacyjny nie
wypalił. Kilkudniowy spływ odłożyliśmy na przyszły rok. Teraz, gdy Storm płynie
sobie w kajaku jak cesarz, możemy planować trasę spływu. Po
publikacji ostatniego wpisu, parę osób pytało mnie jak go
nauczyliśmy kajakować i dlaczego miał kapok (przecież labradory
to urodzeni pływacy). Najpierw kwestia kapoka: pływając po
jeziorach, może przydażyć się wywrotka, biorąc pod uwagę fakt,
że czasem jest nawet kilometr do brzegu i tak jak człowieka,
czworonoga może złapać skurcz, cała nasza trójka pływa w
kapokach (pomimo tego, że wszyscy potrafimy pływać). Jest po
prostu bezpieczniej.
Kapok spełnia również inne zadanie – zmiany kontekstu (to określenie znam dzięki naszemu szkoleniowcowi Magdzie Naranieckiej). Już tłumaczę o co chodzi: psy użytkowe np. tropiące, zaczynając pracę muszą się przestawić na tryb zadania, które mają wykonać, dlatego też mają zakładane szelki, które są używane wyłącznie do tej czynności. Jest to sygnał dla psa, że musi się skupić na zadaniu. Analogię zauważyłam wystawiając Storma, zakładając mu ringówkę pies przestawia się na tryb wystawiania – nic innego go nie interesuje. Podobnie jest z kapokiem, Storm na co dzień w nim nie pływa. Kapok oznacza, że nie ma wyskakiwania i wygłupiania.
A jak nauczyć psa odpowiedniego
zachowania na sprzęcie wodnym. Storm jest typem psa, który gdy
widzi wodę to wariuje ze szczęścia, a mimo wszystko nam się udało. Pewnie nie
zdziwi Was fakt, że istotny jest całokształt pracy z czworonogiem.
Pies musi znać przynajmniej podstawowe komendy takie jak: zostań,
poczekaj, nie. Jeżeli macie
nieposłusznego psa, to odpuście sobie pływanie na kajaku, bo może
to być po prostu niebezpieczne. Zaczynając naukę na początek
proponowałabym rowerek wodny i pływanie przy brzegu, najlepiej w
stroju kąpielowym i bez żadnych wartościowych przedmiotów.
Podstawowa zasada jest taka, że nasz pupil nie może wskoczyć do wody bez komendy. Wypływając na jeziora nie zapinajmy psa na smycz. W
przypadku przewrócenia kajaku, smycz może się o coś zahaczyć i
pomimo umiejętności pływackich, pies utonie. Lepiej założyć psu
kapok, który ma uchwyt na górze, dzięki czemu można przytrzymać
Gamonia i ewentualnie wyciągnąć z wody.
Jeżeli jesteście dwu osobową rodziną z psem, polecam dwa kajaki, gdy kajak jest za bardzo obciążony staje się niestabilny. Wypróbowaliśmy różne opcje i ta była najlepsza. Dodam jeszcze, że gdy mniejszy człowiek zmęczy się wiosłowaniem, większy człowiek może go wziąć na hol (mam posłużyła smycz Storma). No i wtedy to można już odpocząć i się zrelaksować;). Polecam wszystkim mniejszym człowiekom płci żeńskiej:).
Kapok spełnia również inne zadanie – zmiany kontekstu (to określenie znam dzięki naszemu szkoleniowcowi Magdzie Naranieckiej). Już tłumaczę o co chodzi: psy użytkowe np. tropiące, zaczynając pracę muszą się przestawić na tryb zadania, które mają wykonać, dlatego też mają zakładane szelki, które są używane wyłącznie do tej czynności. Jest to sygnał dla psa, że musi się skupić na zadaniu. Analogię zauważyłam wystawiając Storma, zakładając mu ringówkę pies przestawia się na tryb wystawiania – nic innego go nie interesuje. Podobnie jest z kapokiem, Storm na co dzień w nim nie pływa. Kapok oznacza, że nie ma wyskakiwania i wygłupiania.
Jeżeli jesteście dwu osobową rodziną z psem, polecam dwa kajaki, gdy kajak jest za bardzo obciążony staje się niestabilny. Wypróbowaliśmy różne opcje i ta była najlepsza. Dodam jeszcze, że gdy mniejszy człowiek zmęczy się wiosłowaniem, większy człowiek może go wziąć na hol (mam posłużyła smycz Storma). No i wtedy to można już odpocząć i się zrelaksować;). Polecam wszystkim mniejszym człowiekom płci żeńskiej:).
Tu już jesteśmy holowani :)
Muszę przyznać, że wakacje pod namiotem nawet mi się spodobały. Oczywiście znalazłabym parę minusów:), ale nie było źle. W przyszłym roku też planujemy podobny wypad, z tym że Mąż obiecał kupić większy, wygodniejszy namiot i porządne materace. Co do pogody to się nie martwię, zawsze jest piękna, gdy jedziemy na urlop - niektórzy tak po prostu mają:).
Brawo! Miło czytać takie rzeczy i przyglądać się poczynaniom zakreconych psiarzy:-) pies pracujący na maxa!
OdpowiedzUsuńSuper, że dbacie o bezpieczeństwo swoje i Storma, z wodą nie ma żartów. Może jeszcze się przekonasz do namiotów? Zawsze chciałam spać pod namiotem, ale nigdy nie było warunków a teraz póki co mamy luksus przyczepki ;) Już się nie mogę doczekać relacji z waszego przyszłorocznego spływu :)
OdpowiedzUsuńA ja zawsze uwielbiałam takie wypady pod namiot,mam nadzieję że Emet też kiedyś będzie miał taką okazję :).
OdpowiedzUsuńŚwietnie,że tak sobie daliście radę. Psiak taki kochany :).
Harry na szczęście pierwszy raz w namiocie zniósł normalnie, tylko w nocy uciekł na chwilę do stawiku i wrócił cały mokry i śmierdzący rybami ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Storm był potem taki posłuszny na kajaku, może kiedy Harry odrobinę wydorośleje też będzie się słuchał.
Pozdrawiamy, Maria i Harry.
http://dziennik-mojego-labka.blogspot.com/
Oj, muszę przyznać, że zachęciłaś mnie do spróbowania z psem choćby pływania na rowerze wodnym...
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tą zmianą kontekstu dla psa w formie kapoka - na pewno spróbujemy! Też przeżywaliśmy w tym sezonie naukę kajakowania ;) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wszystkie komentarze:)
OdpowiedzUsuńWypad pod namiot w naszym przypadku odpada, mój buldog francuski miałby nieprzespaną noc, bardzo lubi nad wszystkim czuwać. Jednak wypad na kajaki bardzo mnie zainspirował:) Mamy 2 psiaki, jeden i drugi to typ podróżnika, powinni być zachwyceni.
OdpowiedzUsuńJa też uważam się za zachęconego! Już od dawna chce spłynać Pilicą bo tylko slyszą jaka to nie jest super, a tak to jeszcze pieska wezme ;d
OdpowiedzUsuń