piątek, 7 marca 2014

Spacer w parku

Park dla Storma jest jak drugi dom. Z reguły jest nim dwa razy w ciągu dnia. Czasem wydaje mi się, że zna w nim każdy krzaczek i drzewo. W parku ciężko jest go przywołać, gdy zobaczy innego psa (no chyba, że zdecydowanie nie lubi danego psa – to wróci), bo prawdopodobnie jest to jego koleżanka lub kolega, no a ze znajomymi należy się przywitać. Wiecie przecież to jest główna zasada psiego savoir vivre, to nic że człowiek się piekli i woła – "przywitać się trza i tyle". Chciałam dzisiaj przedstawić psie towarzystwo z popołudniowej zmiany. Miłością Storma jest Lara (oczywiście labradorka – rasista z tego Storma) jak ją spotkamy to muszę go zapiąć na smycz, bo nie daje jej spokoju. Nie dziwię się mu, dziewczynka jest ładna, szczupła i ma podobny temperament. Storm bardzo lubi też Figę – bokserkę, świetnie razem udają, że od tygodnia nic nie jadły wymuszając smaczki na innych właścicielach czworonogów.


A teraz dochodzimy do Hery. Hera to siberian husky. Ma dziewczyna temperament. Jej ulubionym zajęciem jest polowanie na wózki dziecięce, w których są artykuły spożywcze. W zasadzie to sprawdza każdego człowieka z reklamówką, no ale z wózków łatwiej jest ukraść coś smacznego. Jak już Hera "upoluje" sobie taką zdobycz, robi selekcję - czyli serek jest fe, chlebek jest fe, owoce i warzywa to oczywiste paskudztwo, dobre są tylko szyneczka i mięsko. Nam wydaje się to zabawne, ale właścicielka Hery ma czasem dość. Chociaż i tak podchodzi do tego z dużym poczuciem humoru i po prostu reguluje należności za zdobycze Hery. Ja robiąc zdjęcia też stałam się ofiarą Hery, wyciągnęła mi z kieszeni woreczki (wiecie na co). Szybko je oddała na zasadzie wymiany: ja smaczki, ona woreczki:).

Następnym super kolegą jest Hakim – również siberian husky. Jest na prawdę rozkosznym psem. Jest bardzo łagodny, ale też ogromnie rozrywkowy. Czasem wydaje mi się, że nawet umarlaka zachęciłby do zabawy. I oczywiście razem ze Stormem są dyżurnymi "powsinogami", wszystko muszą sprawdzić i zbadać nastawienie każdego napotkanego psa bez względu na to, czy rzeczony delikwent sobie tego życzy czy też nie. 



Kana i Ikar. Ikar miał ciężkie życie, został adoptowany ze schroniska. Dawno temu był kłębkiem nerwów, na wszystko reagował agresją. A teraz dzięki cierpliwości i zaangażowaniu właścicieli stał się super pieskiem, daje się pogłaskać, a nawet czasem pobryka – oczywiście z Hakimem. Zauważyłam, że pomimo swoich małych rozmiarów czuje się odpowiedzialny za to nasze stadko. Jak mu się nie dziwić, te wszystkie rozbrykane kudłate stwory w ferworze zabawy nie widzą niczego.

Kana
 Ikar

Ikar

Charloo i Fruzia. Fruzia jest drobniutką przedstawicielką rasy Jack Russell terrier, w zasadzie żyje we własnym świecie, którego nieodzownym elementem jest badanie populacji nornic i wiewiórek w parku. Charloo (mam nadzieję, że tak się pisze) jest labradorem. Mają ze Stormem ciekawy rytuał. Gdy tylko się spotkają wymieniają się swoimi zabawkami. Jest to ciekawe zjawisko. Biegną do siebie wypuszczają zabawki z pyszczków i każdy bierze cudzą – taka wymianka. Chcieliśmy też pozdrowić pieski z porannej sesji: Batmana i Awanturę.




Hera, Hakim i Toffik


5 komentarzy:

  1. Niezła gromadka. : ) Oj gdyby mój pies miał tyle kolegów... Niestety ludzie u mnie są jacyś podziczali i nie chcą spuścić swoich pociech ze smyczy.

    http://foxklembektemperamentu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń