Organizatorem imprezy była Fundacja Dar Serca dla Zwierząt. Nie były to tylko
biegi dogtrekkingowe. Osoby średnio zainteresowane uczestnictwem zawodach, mogły
przyjść na piknik i też świetnie się bawić, a także poszerzyć
swoją wiedzę kynologiczną. W programie pikniku były pokazy
agillity, frisbee, psich zaprzęgów, obedience.
Osoby, które przyszły na imprezę mogły skorzystać bezpłatnych porad lekarzy weterynarii, behawiorystów, treserów i groomerów. Niestety nie było mi dane obejrzeć tych wszystkich atrakcji, bo jak wiecie z uśmiechem na ustach i pieśnią w sercu przemierzałam "bezkres" Lasu Wolskiego. A szkoda, ponieważ przyjemnością obejrzałabym psie popisy. No, ale nie można mięć wszystkiego. Jeszcze trochę pomarudzę. Zawodnicy, którzy chcieli skorzystać z porad specjalistów spotkał zawód, bo po godzinie 15 - tej, działało tylko stanowisko behawiorystów.
Nasz znajomy ze spacerów - Hakim
Osoby, które przyszły na imprezę mogły skorzystać bezpłatnych porad lekarzy weterynarii, behawiorystów, treserów i groomerów. Niestety nie było mi dane obejrzeć tych wszystkich atrakcji, bo jak wiecie z uśmiechem na ustach i pieśnią w sercu przemierzałam "bezkres" Lasu Wolskiego. A szkoda, ponieważ przyjemnością obejrzałabym psie popisy. No, ale nie można mięć wszystkiego. Jeszcze trochę pomarudzę. Zawodnicy, którzy chcieli skorzystać z porad specjalistów spotkał zawód, bo po godzinie 15 - tej, działało tylko stanowisko behawiorystów.
Wyprawka na trudy, był jeszcze prowiant dla dwu i czteronoga
O
całej imprezie dowiedziałam się przypadkiem dzień wcześniej.
Prawdę mówiąc nawet do końca nie wiedziałam, czy będę biernym
obserwatorem, czy też aktywnym uczestnikiem. Jednak dla znajomego,
który jest zapalonym entuzjastą dogtrekkingu, było oczywiste, że
jak już przyjechałam to muszę uczestniczyć w zawodach. Trochę
byłam oszołomiona, więc zrobiłam co mi kazano. Posłusznie
zarejestrowałam się wraz z mym psem Stormem, a dalej to już
poszło:). Do wyboru uczestników były 3 dystanse: 35 km, 20 km i 10
km. Pomimo opinii starych wyjadaczy, że 10 km to mało, wybrałam tę
właśnie opcję. Nie żałuję, bo trasa była dosyć trudna. Według endomondo przeszliśmy około 14 km (no przyznam się, trochę pobłądziliśmy).
Na
starcie byliśmy jakieś 1,5 h przed naszym planowym wymarszem.
Dlatego też, było to dla mnie niezrozumiałe, że organizatorzy
wstrzymywali start o jakieś 40 minut w związku ze spóźnialskimi,
którzy chcieli się po czasie zarejestrować. Ludzcy i psi zawodnicy
byli podminowani i poirytowani zbyt długim oczekiwaniem.
Start! I wszyscy pognali, no prawie wszyscy. Doszłam do wniosku, że nie
będziemy się przepychać. Oczywiście mam świadomość, że dla
wielu osób jest to sportowa rywalizacja i szanuję to. Jednak nie
należy zapominać o tym, że komfort psa powinien być sprawą najważniejszą. Dlatego też z przerażeniem obserwowałam jedną z
pań, która nie pozwoliła swojemu psu załawić potrzeby fizjologicznej, bo ważniejsze było to, żeby biec.
W
Stormie odezwał się duch walki, jak wszyscy prują do przodu, to on
też tak chce. I do tego jeszcze przyzwolenie na ciągnięcie się na
smyczy – no prawie wymarzona sytuacja.
I
tak sobie maszerowaliśmy za tłumem to on wyznaczał nam kierunek do
pierwszego punktu. A tu niespodzianka tłum się pomylił i zboczył
ze szlaku. Ale wtedy przygarnął nas bardziej rozgarnięty (niż
nasz) duet – Basia i Layla. A Basia to się nawet na mapie znała:)
I tak rozpoczęłyśmy wspólną wędrówkę. Nie spieszyłyśmy się
jakoś specjalnie. Co jakiś czas na jakimś punkcie robiłyśmy
popas (pod koniec to już na każdym:). Dla mnie osobiście był to taki długi, porządny
spacer z psem w gronie fajnych, przesympatycznych ludzi. W tracie
"biegu" dołączył do nas (czy też my do niego) super
team w składzie: Kasia (mama), Julek (syn), Michał (tata) i Sara
(pies). I już w takim składzie ukończyliśmy bieg. Przeszliśmy
całą trasę i znaleźliśmy wszystkie punkty orientacyjne. Ostatnie
50 metrów nawet przebiegliśmy. A na mecie przywitały nas brawa,
które były przeznaczona dla Julka. Chłopiec bez marudzenia pokonał
całą trasę maszerując lub podjeżdżając na rowerku. Muszę się
przyznać, że determinacja i wytrwałość tego bardzo młodego
człowieka dawała mi kopa do działania w chwilach zwątpienia.
Julek jesteś naszym bohaterem (myślę, że reszta załogi "dream
teamu" się ze mną zgodzi).
Layla. Prawda, że śliczna
Niby się znają na mapie:) wszyscy się znali, a większość się zgubiła
Jeżeli
macie możliwość wziąć udział w takim przedsięwzięciu, nie
zastanawiajcie się czy warto, bo warto i już. Każdy znajdzie tam
coś dla siebie. I zapaleni sportowcy nastawieni na rywalizację i
takie osoby jak ja, które lubią aktywnie wypoczywać w miłym
towarzystwie.
Chciałam serdecznie pogratulować Wojtkowi i Kejrze za zwycięstwo na dystansie 20 km.
My nie mamy lokaty, ale dyplom mamy.
Chciałam serdecznie pogratulować Wojtkowi i Kejrze za zwycięstwo na dystansie 20 km.
My nie mamy lokaty, ale dyplom mamy.
Dodam, że biegi dogtrekkingowe nie są zarezewowane dla ras syberian husky i alaskan malamute. Jest ogromna róznorodność psich osobowości. Z resztą to widać na zdjęciach poniżej:) Wybierając się na taką imprezę, pamiętajcie o tym, że pies powinien mieć szelki, a Wy pas do którego przymocujecie smycz, bo bez tego jest ciężko.
A teraz bohater drugiego planu, który nie mógł się z tym pogodzić ;)
Mam nadzieję, że ta relacja spełniła Wasze oczekiwania. Pozdrawiam serdecznie stałych czytelników.
Super sprawa, po tym wpisie zdecydowanie mówię TAK takim imprezom. Chociaż sama nie mogłabym iść, zboczenie z trasy murowane! Śmiało się do tego przyznaje :)
OdpowiedzUsuńDla Storma to świetna socjalizacja, aktywność i czas spędzony z Panią. Po prostu rewelacja!
Pozdrawiam
Jagoda jestem przykładem analfabety mapowego, na takich imprezach jest pełno życzliwych ludzi, którzy wskażą drogę. Jednym z powodu dla której wzieliśmy udział w tym wydarzeniu była weryfikacja zachowań Storma w grupie nieznanych mu czworonogów. W czewcu wystawiamy się i chciałam go przygotować do tłumu czworonogów:)
UsuńImpreza świetna. Czekam aż w końcu pójdziemy z Emetem na dogtrekking :). Tylko boję się tego,że widząc inne psy nie będzie chciał iść do przodu tylko się z nimi bawić, przez co za bardzo się zmęczy na początku.
OdpowiedzUsuńStorm też jest typem "muszę sprawdzić, który piesek jest fajny". Jednak, gdy wszystkie czworonogi ruszyły, robił to co reszta. Muszę przyznać, że trochę się martwiłam, że mój gamoń nie "poczuje ducha walki", moje obawy okazały się bezpodstawne