środa, 14 maja 2014

Piknik Z PSEM WESELEJ i zawody dogtrekkingowe Kraków 2014


Organizatorem imprezy była Fundacja Dar Serca dla Zwierząt. Nie były to tylko biegi dogtrekkingowe. Osoby średnio zainteresowane uczestnictwem zawodach, mogły przyjść na piknik i też świetnie się bawić, a także poszerzyć swoją wiedzę kynologiczną. W programie pikniku były pokazy agillity, frisbee, psich zaprzęgów, obedience. 


Nasz znajomy ze spacerów - Hakim

Osoby, które przyszły na imprezę mogły skorzystać bezpłatnych porad lekarzy weterynarii, behawiorystów, treserów i groomerów. Niestety nie było mi dane obejrzeć tych wszystkich atrakcji, bo jak wiecie z uśmiechem na ustach i pieśnią w sercu przemierzałam "bezkres" Lasu Wolskiego. A szkoda, ponieważ przyjemnością obejrzałabym psie popisy. No, ale nie można mięć wszystkiego. Jeszcze trochę pomarudzę. Zawodnicy, którzy chcieli skorzystać z porad specjalistów spotkał zawód, bo po godzinie 15 - tej, działało tylko stanowisko behawiorystów.


Wyprawka na trudy, był jeszcze prowiant dla dwu i czteronoga

O całej imprezie dowiedziałam się przypadkiem dzień wcześniej. Prawdę mówiąc nawet do końca nie wiedziałam, czy będę biernym obserwatorem, czy też aktywnym uczestnikiem. Jednak dla znajomego, który jest zapalonym entuzjastą dogtrekkingu, było oczywiste, że jak już przyjechałam to muszę uczestniczyć w zawodach. Trochę byłam oszołomiona, więc zrobiłam co mi kazano. Posłusznie zarejestrowałam się wraz z mym psem Stormem, a dalej to już poszło:). Do wyboru uczestników były 3 dystanse: 35 km, 20 km i 10 km. Pomimo opinii starych wyjadaczy, że 10 km to mało, wybrałam tę właśnie opcję. Nie żałuję, bo trasa była dosyć trudna. Według endomondo przeszliśmy około 14 km (no przyznam się, trochę pobłądziliśmy). 



W czasie oczekiwania na start, Storm zaczął się niecierpliwić i wydawać z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. Odgłosy te zwabiły pana redaktora z Radia Kraków. Oczywiście pies gamoń zamilkł, więc to ja stałam się ofiarą i adresatem zadawanych pytań. Jednak po wypowiedzi, że jesteśmy na takich zawodach po raz pierwszy i naszym największym osiągnięciem będzie nie zgubienie się, pan redaktor poszedł szukać bardziej kompetentnych zawodników.



Na starcie byliśmy jakieś 1,5 h przed naszym planowym wymarszem. Dlatego też, było to dla mnie niezrozumiałe, że organizatorzy wstrzymywali start o jakieś 40 minut w związku ze spóźnialskimi, którzy chcieli się po czasie zarejestrować. Ludzcy i psi zawodnicy byli podminowani i poirytowani zbyt długim oczekiwaniem.



Start! I wszyscy pognali, no prawie wszyscy. Doszłam do wniosku, że nie będziemy się przepychać. Oczywiście mam świadomość, że dla wielu osób jest to sportowa rywalizacja i szanuję to. Jednak nie należy zapominać o tym, że komfort psa powinien być sprawą najważniejszą. Dlatego też z przerażeniem obserwowałam jedną z pań, która nie pozwoliła swojemu psu załawić potrzeby fizjologicznej, bo ważniejsze było to, żeby biec.

W Stormie odezwał się duch walki, jak wszyscy prują do przodu, to on też tak chce. I do tego jeszcze przyzwolenie na ciągnięcie się na smyczy – no prawie wymarzona sytuacja.
I tak sobie maszerowaliśmy za tłumem to on wyznaczał nam kierunek do pierwszego punktu. A tu niespodzianka tłum się pomylił i zboczył ze szlaku. Ale wtedy przygarnął nas bardziej rozgarnięty (niż nasz) duet – Basia i Layla. A Basia to się nawet na mapie znała:)


Layla. Prawda, że śliczna

 I tak rozpoczęłyśmy wspólną wędrówkę. Nie spieszyłyśmy się jakoś specjalnie. Co jakiś czas na jakimś punkcie robiłyśmy popas (pod koniec to już na każdym:). Dla mnie osobiście był to taki długi, porządny spacer z psem w gronie fajnych, przesympatycznych ludzi. W tracie "biegu" dołączył do nas (czy też my do niego) super team w składzie: Kasia (mama), Julek (syn), Michał (tata) i Sara (pies). I już w takim składzie ukończyliśmy bieg. Przeszliśmy całą trasę i znaleźliśmy wszystkie punkty orientacyjne. Ostatnie 50 metrów nawet przebiegliśmy. A na mecie przywitały nas brawa, które były przeznaczona dla Julka. Chłopiec bez marudzenia pokonał całą trasę maszerując lub podjeżdżając na rowerku. Muszę się przyznać, że determinacja i wytrwałość tego bardzo młodego człowieka dawała mi kopa do działania w chwilach zwątpienia. Julek jesteś naszym bohaterem (myślę, że reszta załogi "dream teamu" się ze mną zgodzi).


Niby się znają na mapie:) wszyscy się znali, a większość się zgubiła

Jeżeli macie możliwość wziąć udział w takim przedsięwzięciu, nie zastanawiajcie się czy warto, bo warto i już. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. I zapaleni sportowcy nastawieni na rywalizację i takie osoby jak ja, które lubią aktywnie wypoczywać w miłym towarzystwie. 

Chciałam serdecznie pogratulować Wojtkowi i Kejrze za zwycięstwo na dystansie 20 km.
 

My nie mamy lokaty, ale dyplom mamy.



Dodam, że biegi dogtrekkingowe nie są zarezewowane dla ras syberian husky i alaskan malamute. Jest ogromna róznorodność psich osobowości. Z resztą to widać na zdjęciach poniżej:) Wybierając się na taką imprezę, pamiętajcie o tym, że pies powinien mieć szelki, a Wy pas do którego przymocujecie smycz, bo bez tego jest ciężko.






A teraz bohater drugiego planu, który nie mógł się z tym pogodzić ;)





Mam nadzieję, że ta relacja spełniła Wasze oczekiwania. Pozdrawiam serdecznie stałych czytelników.

4 komentarze:

  1. Super sprawa, po tym wpisie zdecydowanie mówię TAK takim imprezom. Chociaż sama nie mogłabym iść, zboczenie z trasy murowane! Śmiało się do tego przyznaje :)
    Dla Storma to świetna socjalizacja, aktywność i czas spędzony z Panią. Po prostu rewelacja!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagoda jestem przykładem analfabety mapowego, na takich imprezach jest pełno życzliwych ludzi, którzy wskażą drogę. Jednym z powodu dla której wzieliśmy udział w tym wydarzeniu była weryfikacja zachowań Storma w grupie nieznanych mu czworonogów. W czewcu wystawiamy się i chciałam go przygotować do tłumu czworonogów:)

      Usuń
  2. Impreza świetna. Czekam aż w końcu pójdziemy z Emetem na dogtrekking :). Tylko boję się tego,że widząc inne psy nie będzie chciał iść do przodu tylko się z nimi bawić, przez co za bardzo się zmęczy na początku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Storm też jest typem "muszę sprawdzić, który piesek jest fajny". Jednak, gdy wszystkie czworonogi ruszyły, robił to co reszta. Muszę przyznać, że trochę się martwiłam, że mój gamoń nie "poczuje ducha walki", moje obawy okazały się bezpodstawne

      Usuń