W
życiu każdego człowieka zdarzają się sytuacje, w których
niezbędna jest wiedza z zakresu pierwszej pomocy. Dotyczy to również
opiekunów czworonogów. Uważam, że odpowiedzialny i świadomy
właściciel powinien mieć przynajmniej podstawowe wiadomości jak
udzielić niezbędnej pomocy swojemu pupilowi. Takie informacje można znaleźć w różnych poradnikach o tematyce kynologicznej. Jest to
jednak teoria, a warto w tej kwestii liznąć trochę praktyki.
Fotorelacja z kursu jest autorstwa Janusza Nawrata
Od
jakiegoś czasu uczęszczamy (Storm i ja) na zajęcia do Akademii Psa Pracującego i ćwiczymy pod czujnym okiem Magdy Naranieckiej.
Właśnie dzięki inicjatywie tej Pani został w Krakowie
przeprowadzony Kurs Pierwszej Psiej Pomocy. Instruktorami byli
ratownicy z Centrum Ratownictwa Medycznego we Wrocławiu. W
warsztatach uczestniczyli opiekunowie wraz ze swoimi czworonożnymi
przyjaciółmi.
Uma jeden z demodogów instuktorów
"Dobra pośmialiśmy się, a teraz to szybko ściągaj"
Nasze "biedne" psy były bandażowane,
osłuchiwane, bezpiecznie przewracane i transportowane itp. Dwunogi
miały do dyspozycji psiego fantoma do nauki resuscytacji. Po całym
dniu takich atrakcji wszyscy byliśmy okrutnie zmęczeni, ale też
zadowoleni. Atmosfera na kursie była po prostu fenomenalna. Duży
wpływ na nią mieli instruktorzy, którzy dzięki zdolnościom dydaktycznym, dużej wiedzy praktycznej i ogromnemu poczuciu humoru,
nawet mnie nauczyli znajdować tętnicę udową mojego psa ;).
Szkolenie oprócz praktyki, miało również część teoretyczną.
Dowiedzieliśmy się co pies ma w środku i w jakiej kolejności. Jak
wykonać zmodyfikowany manewr Heimlicha, gdy pies się zadławi. Co
zrobić, gdy porazi go prąd i wiele innych ciekawych i ważnych
rzeczy. Trochę obawiałam się czy Storm po tych wszystkich
atrakcjach nie będzie uciekał na mój widok, ale moje obawy okazały
się płonne. Myślę, że czasami to mu się nawet podobało (gównie
na przerwach, bo mógł wtedy pobrykać z czteronożnymi kolegami).
Jeżeli macie możliwość wziąć udział w takich warsztatach to
skorzystajcie. Gorąco polecam:)
"Te duży, ale masz śmieszne wdzianko"
Zdarzają się nadgorliwi kursanci, którzy mają mnóstwo pytań ;)
Jakiś czas temu pisałam o zasadach udzielania pierwszej pomocy, jeżeli nie czytaliście, a jesteście zainteresowani to zapraszam do lektury PIERWSZA POMOC.
Chgętnie wziełabym udział w tego typu kursie. Najbardziej ciekawi ,mnie co robić gdy psa porazi prąd. Może jeszcze kiedyś się dowiem :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Hania&Fiona
Po pierwsze odsunąć psa od źródła prądu, należy pamiętać, żeby to zrobić za pomocą drewnianego przedmiotu. W zależności od tego w jakim stanie jest pies należy przedsięwziąć odpowiednie kroki. W przypadku, gdy pies nie oddycha i nie ma akcji serca należy rozpocząć reanimację (pięć ucisków w okolicy serca i dwa wdechy do nosa). Pisałam już o tym w innym poście. W przypadku, gdy pies po porażeniu sprawia wrażenie zdrowego to i tak należy skontaktować się z lekarzem weterynarii. Impuls elektryczny może mieć wpływ na akcję serca nawet parę dni po zdarzeniu.
UsuńHaniu moją wypowiedź uzupełniła Ewa z Grzecznych Podopiecznych - to już teraz bedziesz wiedziała co zrobić, gdy psa porazi prąd. Oby ta wiedza nigdy Ci się nie przydała
UsuńAlbo gumowego :) A gdyby niefortunnie zdarzenie miało miejsce na podłożu mokrym obowiązkowo trzeba założyć kalosze i gumowe rękawice dla bezpieczeństwa. Ponieważ najczęściej psy przegryzają kable, należy sprawdzić jamę ustną i stan poparzeń do jakich doszło. Jeśli to przegapimy obrzęk może utrudnić oddychanie czy przełykanie. Również polecam takie kursy każdemu, komu wiedza może się przydać, a kto ma ku temu możliwości :) Oby Storm nie musiał nigdy Cię sprawdzać w praktyce! ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję:)
UsuńNaprawdę fajny, przydatny post.
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem pierwszy raz u Was na blogu.
Bardzo fajny, będę w 100 % wchodzić i czytać ;)
Pozdrawiam :)
- http://codziennebeagle.blogspot.com/
Dziękuję, z przyjemnością zajrzę do na Twój blog:)
UsuńZ tego, co piszecie wnioskuję, że zasady udzielania pierwszej pomocy psu są ogólnie takie same, jak w przypadku człowieka, różnią się natomiast w szczegółach (ludzie raczej nie przegryzają kabli, chociażby...). A że diabeł tkwi w szczegółach to z pewnością warto się wybrać na tego rodzaju kurs.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, podziwiam, że Stormek tak dzielnie znosił wszystkie zabiegi. :)
Kurs był tak zoorganizowany, że często były przerwy i brykanie z innymi pieskami. Oczywiście bandażowanie, podnoszenie i bezpieczne wywracanie nie były dla Storma szczególnie przyjemnym przeżyciem. Ale były nagrody i całusy więc mi wybaczył. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale Storm mi ufa i pomimo swoich małych lęków daje radę:)
UsuńZaufanie rozumiem, bo to pokrywa się z moim doświadczeniem - wiem, że T. w łebku się nie mieści, że mogłaby doznać ode mnie jakiejkolwiek krzywdy, a do nogi najlepiej dostawia się, jak się czegoś przestraszy ("mamo, broń mnie!"). To, co w głowie mi się nie mieści to cierpliwość, jaką Storm musiał wykazać wobec tych wszystkich zabiegów. Dzielny, kochany chłopak. :)
UsuńPrzekażę Stormowi:) Nie jestem obiektywna, ale według mnie jest super psem
UsuńNa pewno bardzo pomocne byłoby ukończenie takiego kursu, nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. Kiedyś się tym zainteresuję i coś poszukam :).
OdpowiedzUsuńWspaniała inicjatywa z tym kursem:) Z tego co wiem u nas też raz na jakiś czas jest organizowane coś w rodzaju wykładu na ten temat, jednak nie brałam w tym udziału. Może kiedyś skorzystam:)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa, przyznam, że ceny takich kursów mnie skutecznie odstraszają. Mam bieżące wydatki, a planuję zrobić kurs na behawiorystę, więc zbieranie funduszy trochę zajmie., :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jeżeli chcesz zostać psim behawiorystą to taki kurs na pewno Ci się przyda:)
UsuńKursy pierwszej pomocy są bardzo ważne, cieszę sięże jest ich co raz więcej!
OdpowiedzUsuń