środa, 26 marca 2014

Storm - psiokrwiodawca

W poprzednią niedzielę Storm oddał krew dla swojej koleżanki Sumi. Zwlekałam z napisaniem tego postu, ponieważ chciałam mieć pewność, że z suczką wszystko w porządku. Sumi czuje się dobrze, operacja się udała, a dawka stormowej krwi bardzo się przydała. Opiekunka Sumi żartuję, że dziewczynka pomimo swoich 10 lat odzyskała wigor prawie taki sam jaki posiada Storm. Jakiś czas temu napisałam post o tym, że my psiarze powinniśmy sobie pomagać w sytuacjach, gdy zagrożone jest życie i zdrowie naszych podopiecznych. I nie chodzi mi o tworzenie jakieś ogólnodostępnej bazy krwiodawców, tylko o zwykłą "sąsiedzką" pomoc w potrzebie. Oddawanie przez Storma krwi nie było łatwym procesem. Bardzo się zestresował już samym wystawieniem na stół. Potem golenie łapek, no i igła. Całe szczęście, że był z nami mój mąż, bo gdyby nie on to Sztormek z pewnością uciekłby ze stołu. Przydało się silne ramię mężczyzny. Cała procedura trwała około 40 minut. Nasza psina zdecydowanie nie nadaje się na honorowego krwiodawcę. Jest strasznym panikarzem, wierci się, denerwuje, sapie i piszczy. Przy tej całej kakofonii dzięków "psiego nieszczęścia", mój Mąż i ja okropnie się zestresowaliśmy. A ja miałam wyrzuty sumienia, że zafundowałam mu taką przykrość. Osobiście sama wolałabym oddać krew, no ale w tym przypadku na niewiele by się ona przydała. Reasumując nie było łatwo, ale było warto.

Storm po godzinie zapomniał o całej sprawie. Trochę bałam się, że będzie miał traumę przy następnej wizycie w lecznicy weterynaryjnej. Moje obawy okazały się płonne. Jest tak jak było, czyli radości nie ma, ale szczególnego "nieszczęścia" też nie. Czy gdybym mogłabym cofnąć czas podjęłabym taką samą decyzję – z pewnością tak. Sumi nie jest dla nas anonimowym psem, ja znam ją od 10 lat, Storm od 3 lat. Cieszę się, że mogliśmy pomóc. Pewnie zastanawiacie się czy Storm był osłabiony po oddaniu krwi (250 ml – tyle się udało przy naszym panikarzu) - nawet bezpośrednio po zabiegu czuł się świetnie. Nawet żartowałam, że na nic zdało się upuszczanie krwi, na spacerze szalał jak zawsze.
Zastanawiam się czy psy, które regularnie oddają krew są do tego w jakiś sposób przygotowywane i oswajane z tym niezbyt przyjemnym zabiegiem. Słyszałam, że są czworonogi, które przychodzą kładą się i cierpliwie znoszą całą procedurę.
W Krakowie jest weterynaryjny bank krwi, jest to filia banku im. Milusia. Znajduje się w Przychodni Weterynaryjnej BAJECZNA na ul. Bajecznej 1.


Jeżeli zastanawiacie się co słychać u Chelsea. To sprawa wygląda następująco. Sunia jest już po zabiegu sterylizacji i czuje się dobrze. Znalazła też dom:).


W wielu blogach pojawiają się zdjęcia potwierdzające przyjście wiosny. I ja kierowana owczym pędem nie mogłam sobie odpuścić, żeby takiego wydarzenia nie udokumentować.




4 komentarze:

  1. Myślałam kiedyś nad tym, żeby Emet oddawał krew ale obawiam się że nie znosił by takiego zabiegu spokojnie. Chociaż wizyty u weterynarza uwielbia, no ale myślę że jego cierpliwość w końcu by się skończyła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że psy, które kładą się spokojnie podczas takiego zabiegu mają po prostu taki charakter. Z osobowością mojego psa, igła prawdopodobnie wylądowała by w suficie a krew ozdobiłaby ściany...Może warto byłoby pomyśleć o przenośnym sprzęcie, bo w domu z pewnością o wiele więcej psów dałoby radę podołać takiemu wyzwaniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mysle, że ludzie powinni sobie pomagać i dbać nawzajem o swoich podopiecznych, bardzo dobrze postąpiłaś oddając krew Storma.

    Pozdrawiamy Hania&Fiona

    OdpowiedzUsuń
  4. 40 minut to chyba długo, tak mi się wydaje. Honorowi krwiodawcy muszą być cierpliwi:)

    OdpowiedzUsuń