W
niedzielę wybraliśmy się na spacer do Lasu Wolskiego. Chciałam,
żeby Sztormek miał taką "węchowo-zapachową" wycieczkę. Jak już
wspominałam w poprzednim poście, park zna jak "własną
kieszeń". I dlatego też w weekendy będziemy organizować
wycieczki w nowe tereny. W Lesie Wolskim jest ogród zoologiczny,
więc nowych, ciekawych zapachów jest co niemiara. W Zoo byłam dwa
tygodnie wcześniej w ramach wycieczki edukacyjnej dla dzieci. Wypad
do tego miejsca jest dla mnie zawsze wielką frajdą, pomimo mojego
"podeszłego wieku". Tym bardziej, że od niedawna w
krakowskim przybytku zamieszkały trzy śliczne żyrafy.
Trochę
zmartwiła mnie mała liczba wilków szarych, jeszcze dwa lata temu było ich
około dziesięciu, a teraz są tylko dwa na oddzielnych wybiegach. A
może to nawet lepiej, że jest ich tak mało, bo wilki na wolności
przemierzają dziennie po 100 km, a w Zoo nawet ogromny wybieg jest
dla nich małym więzieniem.
Wilk szary
Wilk grzywiasty
W naszym miejscowym zwierzyńcu nie ma też
dzików, chociaż kiedyś było ich mnóstwo. Trochę nas to
zmartwiło, bo chcieliśmy małolatom pokazać dzika. Dzika było nam
dane zobaczyć wczoraj i to na wolności. Zboczyliśmy z uczęszczanego
szlaku w las. Zobaczyłam malowniczo powalone drzewa, już maszerowałam do nich z myślą, że zrobię Stormowi śliczne zdjęcia, gdy
nagle jeden z powalonych konarów zaczął się gwałtownie poruszać.
"Konar" wyskoczył i na całe szczęście zaczął biec w
przeciwnym kierunku. Zdążyłam krzyknąć tylko "Jezu, dzik".
Ku naszemu przerażeniu Stormu podjął pościg za wielkim, dzikim
zwierzem, ale szybko go zawołaliśmy, a on grzecznie wrócił.
Dobry, grzeczny piesek. I wiecie co, dlatego wybaczam mu, że czasem
nie słucha jak widzi znajomego psa tylko biegnie się przywitać. W
sytuacji, gdy wybiega nam nagle jakieś dzikie zwierzę: zając,
sarna, bażant, podejmuje pościg, ale po przywołaniu natychmiast
wraca. Może czuje w moim głosie panikę pomieszaną z histerią,
czy też zdaje sobie sprawę z tego, że w sumie to nie ma ochoty na
spotkanie z danym zwierzęciem... Nie ważne, istotne jest to, że
wraca:). A powracając do wątku dzika, to mam świadomość tego, że
mieliśmy ogromne szczęście, że nie trafiliśmy na lochę z
warchlakami. Bo takie spotkanie mogłoby się skończyć tragicznie,
szczególnie dla mnie - najwolniej biegam z naszej trójki.
Wiem, że to trochę obrzydliwe, jednak gdy spotkacie na swojej drodze takie odchody, bądźcie ostrożni.
Nasze szczęście, Storma pech - korytko strumyka było wyschnięte :)
Uchatka patagońska
Karmienie uchatek
Surykatka
Młody osiołek z mamą
Żółwiak chiński, jakość zdjęcia jest kiepska, ale pierwszy raz spotkałam się z tym zwierzęciem i chciałam go zaprezentować:)
Pantera śnieżna
Pozdrowienia od tygryska, jak widać bardzo mu się podobało w Zoo.
Zawsze idąc z psem w pola najbardziej obawiam się, że natkniemy się na dzika. Mam nadzieję, że nam się to nie zdarzy ale nie wiem co bym wtedy zrobila...
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, że dzik uciekał przed nami, a nie my przed nim
UsuńDobrze,że wrócił. Kochany psiak :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia :)
Dziękujemy
UsuńW przypadku dzika opcje są dwie: albo na drzewo albo ostro skręcać, bo fizjonomia dzika utrudnia im nagłe zwroty w innym kierunku. Chociaż podczas prawdziwego spotkania rozsądek raczej się chowa i nawet najwolniejszy biegacz nagle zyskuje dobre wyniki ;)
OdpowiedzUsuńBerek w lasku wolskim spaceruje na 15 metrowej lince bo za intensywnie tropi. Nie mogę dać 100% gwarancji ze go zdołam odwołać i wole unikać ryzykownych sytuacji. W lesie on szaleje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidać, że autor tego tekstu doskonale wie, jak
OdpowiedzUsuńzainteresować czytelników. Tego nie uczą w szkole, to po prostu TALENT!
Odwiedź moją strone internetową ... http://e-smycze.pl