środa, 18 grudnia 2013

Opiekun psa... też człowiek

Osoby nie przepadające za psami, mają czasem dziwne wyobrażenie „psiarzy”. Ci z Was, którzy posiadają psy wiedzą o tym jak czasem wygląda pies po spacerze w parku albo w lesie. Nasz pupil wygląda jakby wyszedł z komina, a my sami nie rzadko też przedstawiamy obraz „nędzy i rozpaczy”, jakbyśmy odbyli walkę z błotnym potworem. Mój znajomy wracał w niedzielę z parku ze swoim goldenem, który wcześniej zażył kąpieli błotnej. Przechodził koło dwóch starszych pań, jedna z nich widząc psa, zapytała: „Co pan teraz zrobi, z takim brudnym psem?”. Na to kolega odpowiedział: „No co, wytrze się w pościel”. Nie dziwcie się irytacji właściciela czworonoga, ile razy można odpowiadać na to samo pytanie. Psiarze z reguły mają łazienki i wykorzystują je także do kąpania psów.

 Homerek to się umiał wybrudzić

Innym zjawiskiem jest głośne wyrażanie opinii przez postronne osoby na temat psa i jego przewodnika. Z tym, że komentarz nie jest skierowany bezpośrednio do psiarza, ale powiedziany na tyle głośno, żeby go usłyszał. Doświadczałam tego często, gdy Homerek był starszy i schorowany. Wypowiedzi, które słyszałam: „długo już nie pociągnie, po co trzymać takiego starego psa”, itp. Proszę osoby, które nie posiadają zwierząt o trochę empatii i zrozumienia faktu, że te czworonogi (nie tylko czworo) są naszymi przyjaciółmi i nie jest nam łatwo słuchać takich stwierdzeń. Zdajemy sobie sprawę z tego, że zostało nam już niewiele wspólnego czasu i nie muszą nam tego uświadamiać obcy ludzie.
Teraz „lżejsze” przykłady. Pierwszy z nich. Moja koleżanka wyprowadzała rano swoje dwa psy. Po drugiej stronie jezdni stała grupka pań czekająca na otwarcie sklepu spożywczego. Psy załatwiły potrzeby fizjologiczne, a jedna z pań zaczęła komentować: ciekawe, czy posprząta? Zdenerwowana tą sytuacją koleżanka, zwróciła się do kobiet, cytuję:” tak, posprząta”.
Drugi przykład. Stałam z Homerem przed przejściem dla pieszych na czerwonym świetle. Razem z nami stało kilka obcych osób. Jedna z nich stwierdziła (tym razem był to mężczyzna), że taki duży pies powinien mieć kaganiec. Zaznaczam fakt, że nie ma takiego obowiązku w przypadku labradorów, a do tego Homer był łagodny. Oczywiście wypowiedź nie została skierowana bezpośrednio do mnie. Zadowolony z siebie pan zaczął rozglądać się na boki w poszukiwaniu społecznego poparcia. Jakiż spotkał go zawód i rozczarowanie, gdy jedna z pań powiedziała, że niektórzy ludzie powinni nosić kagańce.

Podałam parę przykładów, że czasem właścicielom czworonogów nie jest łatwo, ale często spotykamy się również z ludzką życzliwością. Zdarzają się także sytuacje, że „psiarze” nie chcą się dostosować do ogólnie przyjętych zasad i norm życia w społeczeństwie.

2 komentarze:

  1. Każdy miły komentarz jest wart wielu nieprzyjemnych uwag. Na szczęście, te dobre zostają w pamięci na dłużej :)

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka sytuacja: idziemy sobie do naszego osiedlowego pseudo parku, przystanek, chodnik pod zakładem pogrzebowym, gdzie Bohun codziennie odbywa rytuał tarzańska. Starsza pni z pogardą w głosie pyta się "i co pewnie po powrocie na pościel wskoczy?" Odpowiadam, że tak i idę dalej, bo nie chciałam wchodzić w dyskusję, ale mimo to słyszę, że ta wygłasza za mną swój monolog na temat brudności psa. No cóż. Każdy powinien pilnować własnego nosa.

    OdpowiedzUsuń