Zastanawia
mnie dlaczego ludzie tak bezmyślnie biorą zwierzęta. Pobawią się
pieskiem jakiś czas, a potem wiążą go w lesie, porzucają na
drodze lub oddają do schroniska. Postanowienie o adopcji zwierzaka
nie może być impulsem, kaprysem, powinno być dokładnie
przemyślane. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie zawsze
będzie różowo. Zwierzęta chorują, starzeją się, sprawiają
problemy behawioralne. Rodzice pod naciskiem małoletnich dzieci
kupują pieski, a potem okazuje się, że to ciężki obowiązek i
dzieciak się znudził, a dorośli podrzucają zwierzę do
schroniska. Ofiarami takich zdarzeń nie są tylko kundelki. Często
są to popularne psy rasowe. Parę lat temu gdy na ekranach kin
ukazał się film pt. „101 dalmatyńczyków”, w parku pojawiły
się szczeniaki tej rasy. Po jakimś czasie pieski i ich właściciele
przestali spacerować po parku. Może po prostu nie chciało im się
chodzić na dłuższe spacery, a może pozbyli się pupilów. Jest to tylko jeden z wielu zaobserwowanych przeze mnie przypadków. Może
warto było sobie zadać trochę trudu, poczytać o rasie, kupić
książkę na temat wychowania psa i wówczas podjąć decyzję.
Należy również liczyć się z tym, że psy przygarnięte ze
schroniska mogą stwarzać problemy nawet doświadczonym właścicielom
czworonogów. Taki pies może po pewnym czasie wykazywać rożne
niepożądane zachowania. W przypadku, gdy nie jesteśmy sobie w
stanie z nimi poradzić, zasięgnijmy rady doświadczonego fachowca
(tresera, psiego behawiorysty, weterynarza). Biorąc psa (i nie
chodzi mi tylko o zwierzęta doświadczone przez los), musimy zdawać
sobie sprawę z tego, że sami możemy nie podołać jego wychowaniu
pomimo najszczerszych chęci. Piszę o tym, nie po to aby kogoś
odwieść od decyzji przygarnięcia zwierzaka, tylko dlatego żeby
osoby, które się tego podejmują były przygotowane na ewentualne
kłopoty. Bo często zdarzają się sytuacje, że psy wracają do
schronisk z etykietą „nienadających” się do adopcji. A
wystarczy trochę zaangażowania ze strony nowych właścicieli, aby
pies mógł się odnaleźć w nowym domu.
Czarny pies to Nero, został porzucony jako szczeniak. Przygarnęła go moja przyjaciółka.
To jest Kofi, jego właścicielka poświęciła wiele czasu, żeby doszedł do siebie po ciężkich doświadczeniach.
Ja mam już drugiego znalezionego psa. A co roku w zimie zawożę do schroniska koce.
OdpowiedzUsuńidą święta...popieram jak najbardziej. to jest niesamowicie smutne, że ludzie "dorośli" kupują, przygarniają, adoptują zwierzaka kierując się chęcią "zrobienia fajnego prezenciku" dzieciom. Nie myślą o zwierzakach w kategoriach żywej istoty tylko i wyłącznie. A potem, gdy emocje opadną, euforia świąt minie...zaskakuje ich ta nagła odpowiedzialność, której wielu nie potrafi podołać :(. Ludzie - empatii trochę...pomyślunku. Dobrze, że jest tak wiele osób, które choćby w najmniejszym stopniu pomagają niewinnym zwierzakom.
OdpowiedzUsuńSuper, że o tym napisałaś! Mogę jeszcze dodać, że psy w podobnym wieku do Nitra, z którymi bawił się za młodu (dodam, że wszystkie rasowe) mają teraz problemy behawioralne. Właściciele nie panują nad nimi. Te psy często się gryzą z innymi, ciągną, nie słuchają się, zwyczajnie nie zwracają uwagi na właścicieli. Ci zaś z kolei wzięli psa bez przemyślenia i bez jakiejkolwiek wiedzy na temat wybranej rasy, nie trenowali go, puszczali luzem i teraz się dziwią, że pies zachowuje się jak się zachowuje, a oni nad nim nie panują. Smutne jest to, że takie psy w większości przypadków nie są szczęśliwe, a ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że psem należy się zajmować, to nie jest zabawka!
OdpowiedzUsuńOby takie teksty czytali przede wszystkim ci, którzy rozważają adopcję albo zakup psa... Moja Sara, jak się okazało już po adopcji (wcześniej znaleziona na mrozie przez wolontariuszy mieszkała w hoteliku) ma bardzo silny lęk separacyjny. Nie poddałam się, nawet do głowy mi to nie przyszło. Po tygodniu byłam umówiona z najlepszą behawiorystką na świecie. Zaczęłam "odczulanie", obie, z Sarą włożyłyśmy mnóstwo trudu i wysiłku, żeby dziś był to najukochańszy pies pod słońcem :)
OdpowiedzUsuń