A to taka wisienka na torcie, mój blog ma swojego prywatnego rysownika
Dzieci
albo lubią psy albo się ich panicznie boją. W ciągu tych
wszystkich lat kiedy to jestem posiadaczem czworonogów spotykałam
się z przeróżnymi reakcjami. Parę lat temu, gdy spacerowałam z Homerem, podbiegła do niego dwójka dzieci w wieku 8-10 lat i pacnęła
go w tyłek i uciekła. Nawet nie miałam czasu żeby zareagować. Homer był na smyczy i
nic sobie z tego pacnięcia nie zrobił. Był bardzo spokojnym psem, ale gdyby się przestraszył mógłby kłapnąć zębami w akcie samoobrony. A potem w mediach byłaby
afera, że zły pies pogryzł dzieci wracające ze szkoły. Nie chcę
tutaj generalizować i nie twierdzę, że winne są dzieci. Uważam,
że winni są zawsze nieodpowiedzialni dorośli. W obu przypadkach, czy to w przypadku pogryzienia dziecka przez psa, czy też gdy
dziecko męczy zwierzę. Wydaje mi się, że wszyscy byliśmy świadkami
„wesołych” opowieści dziadków i rodziców małoletnich dzieci
o tym jak np. pakują małego psa do walizki lub jak to ich pociecha
może robić wszystko z psem, a on nie reaguje. A gdzie są wtedy ci
dorośli, dlaczego nie zwracają uwagi i pozwalają na takie
zachowanie. Psy to żywe stworzenia, a nie zabawki. Słyszymy
historie jak to spokojny pies ugryzł dziecko: „jak to się mogło
stać on zawsze był taki łagodny”. Pies odpowiednio socjalizowany
ugryzie w ostateczności. Wcześniej wysyła sygnały ostrzegawcze:
warczenie, odsuwanie się od natręta, ziewanie, uciekanie. Postawmy
się w sytuacji zwierzęcia. Jest zmęczone albo chore i chce
odpocząć. W tym momencie dziecko zaczyna zabawę np. próbuje po
nim skakać, sprawdza czy brzuch jest miękki, co jest w uszach, jak
wyglądają zęby. Pies z pewnością warknie i pójdzie na inne
miejsce – wysyła sygnał „daj mi spokój”. Jeżeli pociecha
nie odpuści lub dorosły nie przerwie "zabawy", pies może zareagować
kłapnięciem. Tam gdzie jest dziecko i pies zawsze musi być
dorosły.
"Ależ to życie jest ciężkie"
"No dobra a teraz noga i już jesteś na kanapie"
Wiem o tym z własnego doświadczenia, że dzieci nie robią
tego z premedytacją, są ciekawe świata. Sama będąc dzieckiem
byłam jak Elwirka. Rodzice nie godzili się na psa, więc
wyjeżdżając na wakacje na wieś zawsze znajdowałam sobie
czworonożną ofiarę. Przekarmiałam ją, nosiłam na rękach
(jeżeli była mniejszych rozmiarów), przytulałam, głaskałam,
tresowałam. Po kilku dniach takich przyjemności łagodne dotąd
zwierzaki uciekały na mój widok warcząc. A ja nie rozumiałam
dlaczego piesek mnie nie lubi, przecież ja tak dobrze się nim
opiekowałam. Teraz z perspektywy czasu dziwię się, że nie zostałam
dotkliwie pogryziona. To było bardzo dawno temu, ludzie nie mieli
takiej świadomości jak teraz i nie było też tylu
publikacji z których mogliby się dowiedzieć co robić, aby dziecko
było szczęśliwe, a pies nie miał traumy.
Na
co dzień nawet te osoby, które nie posiadają czworonogów mają z
nimi kontakt. Dlatego też powinni mieć przynajmniej podstawową
wiedzę jak postępować z psami i przekazać ją swoim pociechom. W
następnym wpisie postaram się te zasady omówić i opiszę parę
moich obserwacji na temat relacji dziecko - pies.
Dziecko teź czasami nie ma pojęcia, że jego pieszczoty nie są delikatne. Chciałoby dobrze, ale psu takie okazywanie miłości nie koniecznie pasuje. Znam to z autopsji:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne napisane, sedno sprawy, każdy kto bierze psiaka powinien dostawać ulotkę z takimi informacjami, mniej psów było by potem w schroniskach z łatką agresywny ;(
OdpowiedzUsuńTak, niezwykle ważne jest, by dorośli uczyli dzieci właściwego zachowania.
OdpowiedzUsuńPrzykład. Jadę z psicą tramwajem. Oczywiście na pychu ma kaganiec. Niedaleko stoi 4-letnie dziecko. Nagle podbiega i błyskawicznie wpycha swoje palce między pręty kagańca. Upominam matkę, tłumaczę, ze ma szczęście, że trafiła na spokojnego psa, bo byłoby nieszczęście. Ile usłyszałam krytyki, w szczególności, ze nie mam prawa ingerować w wychowanie jej dziecka i że jeśli ośmielę się odezwać, to wezwie policję. Na szczęście inni pasażerowie ją wyciszyli. Obrażona na cały świat wysiadła na najbliższym przystanku.
Nie to się normalnie w głowie nie mieści. Całe szczęście, że przynajmniej inni pasażerowie byli normalni.
UsuńOj tak, dorośli potrafią tak wiele zawalić :(
OdpowiedzUsuńJa z kolei miałam taką sytuację, ze z rocznym owczarkiem podeszłam pod stację narciarską poczekać na swoją rodzinę, a wtedy obce dzieci w wieku 5-8lat zaczęły rzucać w psa bryłkami ostrego lodu uważając to za super zabawę. Gdy je wyhamowałam i zaczęłam spokojnie tłumaczyć, dlaczego tak nie wolno, widać było, ze dzieciaki nie zdawały sobie sprawy z tego, ze to złe zachowanie. Najstarsze dziecko grzecznie przeprosiło. A wtedy włączyli się rodzice przysłuchujący się od dłuższej chwili i... nakrzyczeli na mnie, ze dzieci mają się prawo bawić jak chcą, bo to dzieci, a jak mi się nie podoba, to mam stąd sp...
Dziecko wychowujace się u boku psa to wspaniała sprawa, jednak podstawą jest nadzór osoby dorosłej nad tym teamem. Niemniej jednak zawsze wzrusza mnie malenstwo poznajace świat u boku psa.
OdpowiedzUsuń