sobota, 4 stycznia 2014

Out of control;)


Wczorajszy spacer w parku był moją pedagogiczną porażką. Mój mąż bardzo żałuje, że nie nagrał zaistniałej sytuacji i nie może mnie szantażować;). A było tak...
Storm wpadł do parku jak huragan:) Zachowywał się tak jakby przez dwa miesiące nie był na dłuższym spacerze (z reguły ma dwa dłuższe spacery w ciągu dnia - 2 godziny rano i 1,5 po południu). Przy wejściu do parku namierzył cocker spanielkę i amstafa (bardzo łagodnego), no to pobiegł, trzeba się przywitać. Towarzystwo było miłe, ale życie nie lubi próżni i trzeba szukać nowych wrażeń, może za zakrętem jest coś ciekawszego. I było to znaczy- była, labradorka tak samo narwana jak Storm. Zaczęło się od gonitwy, później trochę flirtu towarzyskiego (czyli skakanie Storma po suczce, ale że nie była zainteresowana, odpuścił sobie ten rodzaj zabawy). Widząc, że właścicielka suczki jest niezadowolona z tego, że Storm pobrudził labradorkę (bawiły się na kretowiskach), próbowałam go odwołać. Dodam jeszcze, że po tym jak trzymałam przez chwilę Storma, suczka zaczęła się tarzać we „wspaniałym” torfowym kretowisku. 




Uznałam, że to koniec zabawy, ale Storm był innego zdania. No więc stoję i wołam psa, próbuję być atrakcyjniejsza od rozbrykanej suni, pokazując mojemu czworonogowi piłeczkę. Podbiegła do mnie labradorka i zabrała piłkę, więc mój wabik znalazł się w niepowołanym pysku:) Na to wszystko właścicielka suczki wyciągnęła piszczącą zabawkę. W tym momencie stałam się dla mojego psa niewidzialna. I tak biegałyśmy z panią wokół naszych psów. W końcu zapięłam smycz mojemu psu, pożegnałam się i oddaliłam. Kiedy podeszłam do mojego męża z rozbrykanym delikwentem, paliły mnie ze wstydu policzki, byłam na siebie wściekła, nie na Storma – to ja dopuściłam do tej sytuacji. Potrafię przyznać się do błędu. Co zrobiłam źle: Wchodząc do parku powinnam skupić jego uwagę na sobie (lub jak to uważają inni zdyscyplinować). Wówczas spacer wygląda całkiem inaczej. Pamiętajmy, musimy wyznaczać pupilowi zasady i granicę, jemu się łatwiej i bezpiecznie żyje, a my odpoczywamy na spacerze i nie jesteśmy w stanie ciągłej irytacji. To wcale nie oznacza, że pies ma być nieszczęśliwy na spacerze, za następnym zakrętem może spotkać sympatycznego czworonoga, który może się pobrudzić.
To spacer dzień wcześniej 
Nie popełnia błędów ten co nic nie robi – to zawsze powtarza moja przyjaciółka. Wychowując psa zdarzają się lepsze i gorsze dni, musimy o tym pamiętać. Victoria Stilwell w swojej książce pt. „Ja albo mój pies” zaznaczyła, że tresując psa czasem jest tak, że robimy jeden krok do przodu, a dwa do tyłu. Pies jest żywym stworzeniem tak jak i my - ludzie, odpiera nasze emocje. Wie, kiedy mamy zły humor, chandrę lub jesteśmy zdenerwowani. Odbieranie złych emocji przez psa nie polega tylko na tym, że przychodzi do nas jak płaczemy, pies odbiera wszystkie nasze uczucia, tylko my nie zawsze to zauważamy. Nasz pupil też może mieć gorszy nastrój, może być rozkojarzony. Wychowując psa starajmy się być konsekwentni, ale nie surowi względem swojego pupila i siebie.


I tak też potrafimy się bawić:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz