Wczorajszy spacer w parku był moją
pedagogiczną porażką. Mój mąż bardzo żałuje, że nie nagrał
zaistniałej sytuacji i nie może mnie szantażować;). A było tak...
Storm wpadł do parku jak huragan:)
Zachowywał się tak jakby przez dwa miesiące nie był na dłuższym
spacerze (z reguły ma dwa dłuższe spacery w ciągu dnia - 2
godziny rano i 1,5 po południu). Przy wejściu do parku namierzył
cocker spanielkę i amstafa (bardzo łagodnego), no to pobiegł,
trzeba się przywitać. Towarzystwo było miłe, ale życie nie lubi
próżni i trzeba szukać nowych wrażeń, może za zakrętem jest
coś ciekawszego. I było to znaczy- była, labradorka tak samo
narwana jak Storm. Zaczęło się od gonitwy, później trochę
flirtu towarzyskiego (czyli skakanie Storma po suczce, ale że nie
była zainteresowana, odpuścił sobie ten rodzaj zabawy). Widząc,
że właścicielka suczki jest niezadowolona z tego, że Storm
pobrudził labradorkę (bawiły się na kretowiskach), próbowałam
go odwołać. Dodam jeszcze, że po tym jak trzymałam przez chwilę
Storma, suczka zaczęła się tarzać we „wspaniałym” torfowym
kretowisku.
Uznałam, że to koniec zabawy, ale Storm był innego
zdania. No więc stoję i wołam psa, próbuję być atrakcyjniejsza
od rozbrykanej suni, pokazując mojemu czworonogowi piłeczkę.
Podbiegła do mnie labradorka i zabrała piłkę, więc mój wabik
znalazł się w niepowołanym pysku:) Na to wszystko właścicielka
suczki wyciągnęła piszczącą zabawkę. W tym momencie stałam się
dla mojego psa niewidzialna. I tak biegałyśmy z panią wokół
naszych psów. W końcu zapięłam smycz mojemu psu, pożegnałam się
i oddaliłam. Kiedy podeszłam do mojego męża z rozbrykanym
delikwentem, paliły mnie ze wstydu policzki, byłam na siebie
wściekła, nie na Storma – to ja dopuściłam do tej sytuacji.
Potrafię przyznać się do błędu. Co zrobiłam źle: Wchodząc do
parku powinnam skupić jego uwagę na sobie (lub jak to uważają
inni zdyscyplinować). Wówczas spacer wygląda całkiem inaczej.
Pamiętajmy, musimy wyznaczać pupilowi zasady i granicę, jemu się
łatwiej i bezpiecznie żyje, a my odpoczywamy na spacerze i nie
jesteśmy w stanie ciągłej irytacji. To wcale nie oznacza, że pies
ma być nieszczęśliwy na spacerze, za następnym zakrętem może
spotkać sympatycznego czworonoga, który może się pobrudzić.
To spacer dzień wcześniej
Nie popełnia błędów ten co nic nie
robi – to zawsze powtarza moja przyjaciółka. Wychowując psa
zdarzają się lepsze i gorsze dni, musimy o tym pamiętać. Victoria
Stilwell w swojej książce pt. „Ja albo mój pies” zaznaczyła,
że tresując psa czasem jest tak, że robimy jeden krok do przodu, a
dwa do tyłu. Pies jest żywym stworzeniem tak jak i my - ludzie,
odpiera nasze emocje. Wie, kiedy mamy zły humor, chandrę lub
jesteśmy zdenerwowani. Odbieranie złych emocji przez psa nie polega
tylko na tym, że przychodzi do nas jak płaczemy, pies odbiera
wszystkie nasze uczucia, tylko my nie zawsze to zauważamy. Nasz
pupil też może mieć gorszy nastrój, może być rozkojarzony.
Wychowując psa starajmy się być konsekwentni, ale nie surowi
względem swojego pupila i siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz